Debiut Malika Bendjelloula zapewnia także spóźnioną sławę Sixto Rodriguezowi – piosenkarzowi z Detroit, który przed laty bywał porównywany do samego Boba Dylana. Przede wszystkim jednak film szwedzkiego reżysera –w sposób godny pasjonującego kryminału – odsłania przed nami kolejne fakty z biografii zapomnianego geniusza.
Sixto Rodriguez na przełomie lat 60. i 70. nagrał dwie płyty docenione przez garstkę krytyków, lecz zupełnie zignorowane przez publiczność. Mężczyzna wycofał się z show-biznesu, a swoim niewyjaśnionym zniknięciem sprowokował plotki o rzekomym samobójstwie. W krótkim czasie o Rodriguezie zdążyli zapomnieć pozornie wszyscy. Wyjątek stanowiła jedynie grupa fanów, którą bezwiednie udało się zdobyć muzykowi w Republice Południowej Afryki.
Właśnie w tym kraju z legendą muzyka po raz pierwszy zetknął się Bendjelloul. Początkujący twórca od razu uznał historię Rodrigueza za doskonały temat na dokument. Perypetie związane z realizacją „Sugar Mana”wydają się zresztą równie ciekawe jak sam film. Choć szwedzki twórca dysponował jedyną w swoim rodzaju historią i nakręcił już znaczną część materiału, przez długi czas nie mógł zdobyć funduszy na dokończenie projektu. Finansowe wsparcie przyszło dopiero w ostatniej chwili.
W obliczu kłopotów Bendjelloul zachowywał jednak niezmącony spokój i odrzucił wszelkie oferty kompromisów. Właśnie w tym względzie najbardziej zbliżył się do swojego bohatera, który za wierność artystycznym ideałom zapłacił niezwykle wysoką cenę. Ostateczna wymowa „Sugar Mana” zyskuje jednak w sobie przewrotny optymizm, a prezentowany w filmie świat niespodziewanie odsłania drzemiący w sobie porządek. Zgodnie z wizją Bendjelloula autentyczny talent musi w końcu uzyskać uznanie, nawet jeśli – tak jak Rodriguez – będzie czekać na nie przez cztery dekady. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jedynym zwieńczeniem tej niezwykłej historii może okazać się teraz Oscar dla najlepszego filmu dokumentalnego.
Sugar Man | Szwecja,Wielka Brytania 2012 | reżyseria: Malik Bendjelloul | dystrybucja: Gutek Film | czas: 85 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 5 / 6