Śledzących i komentujących polskie sprawy publiczne można podzielić na dwie grupy. Tych, co próbują zrozumieć prawicę, oraz tych, którzy – jak ironizował Antoni Słonimski w jednym z felietonów – nie zamierzają oglądać sztuki przed jej zrecenzowaniem.
Nie ukrywam, że bardziej mnie pociąga przynależność do pierwszego grona. Prawica w Polsce ma się całkiem nieźle, więc aby zachować elementarny kontakt z rzeczywistością polityczną, ekonomiczną i społeczną, trzeba się z jej wyzwaniami zmierzyć. A jeśli już się mierzyć, to niechże będzie to zadanie choć trochę intrygujące. Właśnie dlatego zachęcam do spotkania z Piotrem Semką.
Semka u wielu budzi instynktowną niechęć. Ci, którzy znają go tylko z wystąpień radiowych czy telewizyjnych, mają zazwyczaj obraz publicysty krzykliwego, nieprzejednanego i notorycznie przerywającego polemistom. Jego fizyczne gabaryty w połączeniu z umiejętnością formułowania szybkich wniosków często przytłaczają, budząc irytację. Sam Semka jest tego swojego przerysowanego „emploi” świadom i nazywa je „barokowością”. Ale Semka autor tekstów jest inny. Zwłaszcza gdy poczytać jego dłuższe analizy polityczno-historyczne albo którąś z erudycyjnych gawęd o jakiejś wystawie, na którą trafił, powiedzmy, w nieznanym nikomu prowincjonalnym niemieckim miasteczku między Chemnitz a Dreznem. Tu publicysta „Do Rzeczy” wyrasta na jedno z najciekawszych piór swojej ideowej formacji. Nawet jeśli bywa nieprzejednany (bo bywa), to jednak przynajmniej elementarnie zainteresowany nowymi zjawiskami.
Jan Hlebowicz, Piotr Semka, „Piątka u Semki”, Zysk i S-ka, Poznań 2019 / DGP
Tym wszystkim, którzy nie boją się poznać Semki od tej drugiej strony, spodoba się zapewne „Piątka...”. To zrobiony w zgodzie z wszelkimi prawidłami sztuki wywiad rzeka przeprowadzony przez Jana Hlebowicza. Od wątków autobiograficznych przechodzimy szybko w sam środek politycznej historii minionego 30-lecia. Po doświadczeniach zdobytych w prasie podziemnej końcówki lat 80. Semka szybko wchodzi do dziennikarskiej ekstraklasy III RP. Trafia w sam środek wojny na górze, ostrego starcia między frakcjami dawnego obozu solidarnościowego. Na początku jest po stronie obozu „przyspieszenia” skupionego wokół Lecha Wałęsy i będącego w opozycji do środowiska „Gazety Wyborczej” i Unii Demokratycznej. Noc teczek 1992 r. to dla niego doświadczenie formacyjne i ostateczny rozbrat z mitem „naszego Lecha”. A także czas bliskiej współpracy z dzisiejszym prezesem TVP Jackiem Kurskim (obaj pochodzą z Gdańska). Razem napiszą bestsellerowego „Lewego czerwcowego”, który stanie się scenariuszem do kultowej „Nocnej zmiany” – filmowego dokumentu przedstawiającego przebieg odwołania rządu Jana Olszewskiego. To wydarzenie ustawiające wizję Polski nie tylko Semce, ale całemu pokoleniu prawicowców.
Magazyn DGP z dnia 1 marca 2019 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Potem są kolejne stacje wieloletniej wyboistej drogi prawicowych intelektualistów w poszukiwaniu bezpiecznej medialnej przystani – „Życie z kropką”, telewizja „Puls”, „Rzeczpospolita”, „Uważam Rze”. Poczucie walki z przeważającymi siłami „liberalnego salonu”, który dla świata zawsze ma błyszczący uśmiech „Polski otwartej i tolerancyjnej”. Ale za plecami trzyma długi i ostry nóż przeznaczony dla tych wszystkich, którzy odmawiają chwytania w lot jego polityczno-ideowego przekazu. Z tego doświadczenia rodzi się typ twardej i zaprawionej, ale jednocześnie poobijanej, nieufnej i momentami zgorzkniałej prawicy, którą znamy dziś. Semka się jej nie wypiera. Ale nie pozostaje ślepy na przywary swojej formacji.
„Piątka...” daje więc interesującą panoramę świata, który tak wielu z nas zbyt często szufladkuje jako „pisowski” albo „prawacki”, uniemożliwiając samemu sobie wejście z postaciami zamieszkującymi tę krainę w partnerską rozmowę o Polsce, która jest przecież naszą rzeczą wspólną.