Książki toruńskiego filozofa Andrzeja Szahaja nadają ton debacie publicznej. Właśnie wyszła kolejna (czwarta), podobnie jak poprzednie sygnowana przez wydawnictwo obrazkiem dłoni. Tym razem otwartej w geście sygnalizującym „Stop, dalej się nie da!” albo „Poproszę o głos!” (ostateczna interpretacja należy do czytelników).
Na „Kapitalizm wyczerpania?” składają się teksty napisane w 2018 r., częściowo dla DGP, a częściowo dla „Rzeczpospolitej”. Tematy są, jak zwykle, szahajowe. Filozof z Torunia należy do najbardziej konsekwentnych krytyków polskiego neoliberalizmu. Co jeszcze ważniejsze, jako jeden z nielicznych intelektualistów nad Wisłą nie dał się po 2015 r. zapędzić do wielkiego obozu działającego pod hasłem: „Kapitalizm kapitalizmem, ale teraz najważniejsze jest pokonanie PiS”. W najnowszej jego książce znajdziemy teksty pisane przez wolnego symetrystę, który nie powtarza sloganów żadnej ze stron wojny polsko-polskiej.
Jakie są szahajowe tematy? Przede wszystkim hegemonia neoliberalnego myślenia, którą filozof spokojnie i wprawnie dekonstruuje. Irytując tych ortodoksów, którzy nawet nie wiedzą, że nimi są, przekonani o swojej ideowej bezstronności. Kolejny – krytyka przewagi kapitału nad pracą, która jest cechą charakterystyczną naszych czasów i upodabnia je do XIX w. Co nie jest zjawiskiem normalnym ani zdrowym. Trzeci – Szahaj uparcie przypomina, że nie ma jednego modelu kapitalizmu. I widzi dużą (jak dotąd niewykorzystaną) możliwość czynienia go bardziej ludzkim i znośnym. Jest też trochę pomstowania na warszawo centryczność naszych debat publicznych. To wątki, które były już w poprzednich częściach serii. I powracają.
Ale są i nowe tony. Mnie najbardziej zainteresował tekst o dwóch lewicach i dwóch prawicach. Szahaj – w przeciwieństwie do wielu myślicieli swojego pokolenia – nigdy nie głosił postpolitycznego przeświadczenia, że lewica i prawica to tylko etykietki, za którymi nic się nie kryje. Nie należy również do tych, którzy lewicę i prawicę rozumieją w bardzo doraźnych kategoriach walki dobra ze złem, demokracji z dyktaturą albo rozsądku z populizmem.
Filozof zwraca uwagę, że zarówno na prawicy, jak i na lewicy mamy renesans bardzo ciekawych sporów pomiędzy różnymi ich odcieniami. Lewica głosząca potrzebę powrotu do socjalnego ducha ściera się z lewicą, która sedno swojego istnienia widzi przede wszystkim w sporach o kulturę. Podobnie na prawicy, gdzie konserwatyzm odwołujący się do ładu społecznego ściera się z liberalizmem wolnorynkowym. Dopiero takie rozróżnienia pozwalają nam zrozumieć mnogość możliwych ideowych koalicji, które da się zawiązać. Czytając Szahaja, można zrozumieć, jak płytkie jest mówienie o obozie „lewicowo-liberalnym” jak również o jednej niepodzielnej „prawicy”.
Stali czytelnicy torunianina nie będą zawiedzeni. Nowi mogą tu znaleźć kilka interesujących odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama