Zaroiło się od publikacji łamiących konwencjonalny sposób opowiadania o historii naszego kraju. Zamiast od strony wielkich graczy (głównie mężczyzn), poznajmy dzieje z perspektywy maluczkich (zazwyczaj kobiet). Po włókniarkach Marty Madejskiej (”Aleja włókniarek") i kobietach Solidarności Ewy Majewskiej (”Kontrpubliczności ludowe i feministyczne. Wczesna «Solidarność» i Czarne Protesty"), czas na ”Służące do wszystkiego" Joanny Kuciel-Frydryszak.
Tylko w przedwojennej Warszawie było ich nawet 60 tys. Zapomnianych, bezimiennych, pozbawionych podmiotowości. A jednocześnie niezbędnych w ówczesnych systemie społeczno-gospodarczym, w którym prowadzenie domu wymagało więcej wysiłku, a liczniejsze mieszczańskie rodziny potrzebowały pomocy, by podołać wychowaniu dzieci i opiece nad seniorami.