Przestylizowanemu „Od czwartku do niedzieli” nie sposób odmówić pewnej doniosłości. Relacja ze zwyczajnej wycieczki za miasto zamienia się w bolesną kronikę rozpadu rodziny.

Ten film ma w sobie sprzeczność. Reżyserka Dominga Sotomayor pozostaje jednocześnie pełną świeżości debiutantką i zmanierowaną prymuską. Chilijska twórczyni podporządkowuje schematy klasycznego kina drogi rygorom latynoamerykańskiego minimalizmu. Przestylizowanemu „Od czwartku...” nie sposób jednak odmówić pewnej doniosłości. Relacja ze zwyczajnej wycieczki za miasto zamienia się w bolesną kronikę rozpadu rodziny.

Chilijska reżyserka okazuje się na tyle dojrzała, by nie krytykować bohaterów, nie oceniać sprzecznych racji i nie prowokować kłótni.Zamiast tego postanawia pozwolić na wybrzmienie melancholijnej atmosfery schyłku.Trudno orzec, ile w tej postawie prawdziwej empatii, a ile lekceważenia wobec postaci, które interesują Sotomayor jakby mniej niż bezkresne pejzaże chilijskiej pustyni. Podobne wątpliwości każą potraktować „Od czwartku...” jako zapowiedź talentu mogącego w pełni eksplodować dopiero za jakiś czas.

Od czwartku do niedzieli | Holandia, Chile 2012 | reżyseria: Dominga Sotomayor | dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | czas: 96 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 3 / 6