Filmowcy, którzy nie doświadczyli życia w totalitaryzmie, nie zrozumieją koreańskiej rzeczywistości – mówi Witalij Manski, laureat grand prix Millennium Docs Against Gravity Film Festival.
Domyślam się, że twórcom spoza Korei Północnej bardzo trudno jest nakręcić dokument o tym kraju. Czy w ramach przygotowań do realizacji „Pod opieką wiecznego słońca” obejrzał pan wiele filmów zrealizowanych przez kolegów po fachu?
W ostatnich latach naliczyłem około 15 filmów o Korei Północnej zrealizowanych przez obcokrajowców. Jak na tak izolowany kraj to wcale niemało. Ze wszystkich tych dokumentów bodaj największe wrażenie zrobiła na mnie „Defilada” Andrzeja Fidyka. Nie odczuwałem jednak kompleksu wobec niej, bo pomyślałem sobie, że powstała prawie trzy dekady temu, a koreańska rzeczywistość potrzebuje świeżego spojrzenia.