Mam nadzieję, że nie trafię po śmierci do piekła. Nie chciałbym musieć spędzać wieczności w kotle pełnym prawników, których jest tam pewnie od groma.
Robert Zawłocki również jest prawnikiem (nawet profesorem) i napisał książkę o tym, jak zreformować wymiar/system sprawiedliwości. Jego zdaniem Polska jest krajem sprawiedliwości złej. Zawłocki wylicza: „skrajnie długie, drogie, skomplikowane i często jałowe procesy karne” (a cywilne to niby nie?), „brak uwzględnienia woli pokrzywdzonego przestępstwem”, „niezrozumiałe dla stron wyroki”, „akceptacja wniosków aresztowych, aktów oskarżenia oraz wniosków o ukaranie na poziomie 90 proc., przy jednoczesnej niskiej ich jakości”, „wysoki poziom korekt wyroków pierwszej instancji” oraz – generalnie – „powszechne zjawisko urzędowego procedowania sprawy zamiast sprawnego jej załatwienia”. W sumie trudno się nie zgodzić.
Przyczyn tego stanu rzeczy Zawłocki upatruje w grzechach głównych polskiej Temidy. Jest ich tutaj jednak nie siedem, lecz cztery razy siedem. To grzechy polityki karnej (siedem), materialnego prawa karnego (siedem), procesowego prawa karnego (siedem) i sądzenia karnego (też siedem). Jakby komuś było mało, to autor dodaje jeszcze „jeden grzech wielopostaciowy, odnoszący się̨ do problematyki wykonywania kar kryminalnych”.
Czytanie o grzechach i wadach rodzimej Temidy jest, nie przeczę, czynnością przyjemną. Zwłaszcza jeśli ktoś – jak niżej podpisany – pełen jest jak najgorszych opinii na temat rodzimej klasy prawniczej (ciągle się zastanawiam, czy w piekle jest więcej prawników, czy ekonomistów). Niepokojem napawa mnie tylko jedno. To, że autor sam jest prawnikiem. W związku z tym trochę mu nie dowierzam. Zwłaszcza że – czytając między wierszami – widzę, że autor dość kwaśno odnosi się do wszelkich prób zewnętrznych reform skostniałego światka prawniczego. A tych z lat ostatnich to już w szczególności. Dziękuję oczywiście, że zachowuje dystans. Ale pozostanę w pierwszym odruchu nieufny. Książkę jednak polecam. A Zawłocki jeszcze do tego umie pisać. ©Ⓟ