Hanna Wróblewska to nowa minister kultury. Doświadczona kuratorka sztuki pierwszą walkę będzie musiała jednak stoczyć z Netflixem i Spotify. W dodatku samotnie.

Donald Tusk dokonał rekonstrukcji rządu. Bartłomieja Sienkiewicza na stanowisku ministra kultury zastąpiła Hanna Wróblewska. Jej powołanie to spore zaskoczenie. Na giełdzie nazwisk pojawiał się wcześniej choćby Paweł Kowal. Jak jednak ustalił dziennikarz DGP Marek Mikołajczyk, był on nieakceptowalny dla środowisk artystycznych. Sienkiewicza mogła by też zastąpić Małgorzata Kidawa-Błońska, ale KO musiałaby wtedy wybrać innego marszałka Senatu, więc ta opcja również odpadła. Rządowi rekruterzy mieli też zwrócić się do Małgorzaty Omilanowskiej, która już kiedyś pełniła funkcję ministra kultury. Miała jednak nie zgodzić się na propozycję.

Hanna Wróblewska, która ostatecznie objęła urząd, to kuratorka sztuki, przez 11 lat kierowała warszawską Zachętą, kierowała też Pawilonem Polskim na Bienneale w Wenecji. Od blisko dwóch lat jest wicedyrektorką w Muzeum Getta Warszawskiego. W grudniu 2023 weszła do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako dyrektorka Departamentu Instytucji Kultury. Wróblewska z pewnością będzie miała poparcie wśród polskich artystów – kiedy Piotr Gliński (minister kultury w rządzie Zjednoczonej Prawicy) odwoływał ją z funkcji w Zachęcie, stanęli w jej obronie.

Choć nie można odmówić jej doświadczania w branży, nowa minister wchodzi jednak na pole minowe, z którym nie miała wcześniej doświaczenia. Jej pierwszą misją będzie przeprowadzenie przez Sejm ustawy o prawach autorskich. W najbliższą środę ma stanąć na rządzie. Nie licząc projektów światopoglądowych, to jeden z najbardziej konfliktogennych projektów ustaw w obecnej kadencji.

O co chodzi? Nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych to projekt, który wdraża unijną dyrektywę Digital Single Market (DSM). Rząd PiS powinien był wprowadzić przepisy pond dwa lata temu. Nad Polską wisi widmo kar za niewdrożenie dyrektywy, jesteśmy ostatnim krajem w UE, który się z tym ociąga.

Jedną z osi sporu jest kwestia tantiem dla artystów od platform streamingowych takich jak Netflix, HBO czy TVP VOD. To wynagrodzenie uzupełniające, które zależy od sukcesu produkcji. Obecnie muszą je wypłacać np. kina. Wprowadzenie tantiem zostało jednak w poprzedniej kadencji zablokowane. Chciał to zrobić resort kultury, ale sprawę opóźniały negatywnymi opiniami resorty cyfryzacji i finansów. Ostatecznie projekt nie wszedł pod obrady Sejmu.

Kiedy MKiDN opublikowało go już w nowej, z aktu zniknął zapis o wprowadzeniu tantiem. To rozzłościło młodych filmowców, którzy zorganizowali przed resortem protesty. Bartłomiej Sienkiewicz 29 lutego ugiął się pod presją i obiecał, że tantiemy wrócą, a sprawa znajdzie finał w Sejmie „w ciągu dwóch – trzech tygodni”.

Tyle że tygodnie zamieniły się w miesiące, a projekt nadal nie został oddany pod obrady parlamentu. Co, jak przekonują artyści, oznacza dla nich kolejne straty finansowe, bo wielkie platformy nie będą musiały płacić tantiem, dopóki prawo nie wejdzie w życie. W środę regulacją ma zająć się rząd.

Wiadomo, że kiedy już trafi do Sejmu, będzie o niego zacięta walka. Ma bowiem regulować nie tylko sytuację filmowców, ale też muzyków i ich relacje np. z platformą Spotify, a także dziennikarzy i kompensację dla nich od Google czy Facebooka. Do projektu wpłynęło ponad 100 opinii.

Nowa minister kultury będzie musiała wybrać, czy stanie po stronie polskich twórców, czy biznesu. I będzie na tym placu boju sama – jak pisaliśmy w DGP odpowiedzialny za ten projekt Andrzej Wyrobiec, obecnie wiceminister kultury, przenosi się do krakowskiego ratusza. Sienkiewicz, który obiecał młodym filmowcom tantiemy – do Parlamentu Europejskiego.

Także pozostałe członkinie kierownictwa resortu kandydują do PE. Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica) otwiera listę w Warszawie. Bożena Żelazowska (PSL) jest jedynką w okręgu podwarszawskim.