W Londynie wręczono tegoroczna nagrodę literacką Man Booker za powieść w języku angielskim. Laureatem został po raz pierwszy pisarz z Jamajki Marlon James, za "Krótką historię siedmiu zabójstw" - powieść o próbie zamordowania w 1976 roku legendarnego muzyka Boba Marleya.

Sześcioro autorów w finale nagrody Bookera reprezentowało Jamajkę, Anglię, Nigerię i Stany Zjednoczone. Nic dziwnego, że przewodniczący jury profesor Michael Wood ogłaszając zwycięzcę powiedział: "Instrumentem twórczości, którym się dziś zajmujemy jest język angielski, ale może powinienem powiedzieć języki angielskie".

Marlon James, sam używający angielskiego, amerykańskiego i karaibskiego poatois mówił z wielkim uznaniem o nagrodzie. "Booker kształtuje pisarstwo, kształtuje myślenie. Pamiętam jak mnie wciągnął "Woolf Hall" czy "Oblężenie Krisznapuru", którego - jak mi się zdawało - byłem jedynym czytelnikiem. Moim wielkim punktem zwrotnym jako pisarza było, kiedy znajomy dał mi powieść Salmana Rushdiego "Wstyd". Czytałem osłupiały, bo nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można takie rzeczy wypisywać w książkach" - zaznaczył James.

Nagroda Bookera przyniesie Marlonowi Jamesowi 50 tysięcy funtów, otworzy światową karierę i globalny rynek księgarski.