W latach 60. bracia Kray trzęśli londyńskim półświatkiem. Byli brutalni, bezwzględni, ale jednocześnie stali się celebrytami: pozowali do zdjęć, udzielali wywiadów.
Dziennik Gazeta Prawna
Obu Krayów zagrał fenomenalnie Tom Hardy: jako Ronnie jest naładowanym adrenaliną psycholem, jako Reggie – uprzejmym chłopakiem, który wewnątrz aż kipi od gniewu. Ich przestępcza kariera musiała wreszcie runąć, ale Brian Helgeland – reżyser i scenarzysta „Legend” – skupia się przede wszystkim na czasach największej aktywności bliźniaków oraz ich współpracy z amerykańską mafią.
Twórca „Legend” fakty traktuje dość wybiórczo, wszystko podporządkowując stylowej wizji Londynu sprzed pięćdziesięciu lat. I owszem, jego film ma wizualną klasę, ale boleśnie brakuje mu napięcia. Fabuła podąża od jednej awantury do drugiej, postaci na drugim planie pojawiają się i znikają, a reżyserowi trudno ukryć fascynację charyzmą Krayów: oglądamy bandziorów, których – mimo wszelkich niegodziwości, jakie popełniają – trudno znienawidzić. Tymczasem już na początku lat 70. Monty Pythoni kult Krayów skutecznie wykpili w skeczu o braciach Dougu i Dinsdale’u Piraniach. To przez nich trudno bliźniaków – nawet mimo fantastycznej pracy Hardy’ego – traktować inaczej niż bohaterów z jakiegoś przestępczego Grand Guignol.
Legend | Wielka Brytania, Francja 2015 | reżyseria: Brian Helgeland | dystrybucja: Monolith | czas: 131 min