Dobrze jest raz na jakiś czas w życiu przeczytać książkę o zarządzaniu życiem. Taką jak choćby ta. Choć to właściwie nie książka, tylko zbiór tekstów, rozmów i anegdotek dotyczących organizowania czasu i nadawania sensu codziennym obowiązkom.

Żaden to oczywiście klasyk mogący się równać z systematycznym podejściem Stephena Coveya czy Davida Allena. To raczej tekst idealny do przeczytania po łebkach, w locie. Redaktorzy tej książki doskonale wiedzieli, co robią. Kierowali ją przecież do ludzi zapracowanych, spieszących z jednego spotkania na drugie i zagrzebanych po uszy w e-mailach oraz – co tu kryć – neurozach. Takich co to – by użyć popularnego kiedyś dowcipu – biegają w tę i z powrotem z pustą taczką. A na pytanie „Co się dzieje?” odpowiadają zasapani: „Panie kierowniku, taki zapier..., że nie ma kiedy taczki załadować”. „Zarządzanie...” ma im pokazać, że taka postawa jest kompletnie bezsensowna.
Obsesją tej książki jest charakteryzujące współczesny świat przeładowanie informacjami. Widać, że jej twórcy są przedstawicielami pokolenia amerykańskiej klasy kreatywnej, która przeszła już przez wszystkie stadia nerdyzmu. By w pewnym momencie odkryć, że te wszystkie gadżety, aplikacje i sieciowanie nie pomagają im w pracy. Odwrotnie – mieszają w głowie i przeszkadzają w odróżnieniu rzeczy ważnych od błahych. Postanowili więc odwrócić się na pięcie i poszukać wyjścia. No, może nie chodzi o całkowitą ucieczkę (spójrzcie tylko na internetową obecność głównej redaktorki tej książki Jocelyn Glei), ale przynajmniej o pokazanie, że inne życie też jest możliwe. Choćby na poziomie dobrej sentencji („Twój umysł odpowie na większość pytań, jeżeli nauczysz się odprężać i czekać na odpowiedź”, William S. Burroughs) albo przypomnieniu historii pisarza Henry’ego Davida Thoreau, który w 1854 r. zdecydował się porzucić zgiełk miasta i zamieszkać w lesie po to, by „żyć świadomie i stawać wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami w życiu”.
Inną wartością tej książki kierowanie pytania „Jak zarządzać życiem i czasem?” do mniejszych lub większych celebrytów nerdowskiego światka. Choćby pisarza i marketingowca Setha Godina, ekonomistę behawioralnego Dana Ariely’ego czy piewcę minimalizmu Leo Babautę. Wszystkie ich porady polski czytelnik siłą rzeczy brać musi w nawias, bo ich problemy często nijak się mają do naszych nadwiślańskich. Ale mimo wszystko miło jest usłyszeć parę dobrych (a nieraz odjechanych) pomysłów na praktyczne przebudzenie tych warstw naszego intelektu, które nie zawsze mogą wyjść na powierzchnię. I jeszcze jedno. Wielką wartością tej książki nie jest żaden zestaw praktycznych rad, jak osiągnąć sukces.
Tak na dobrą sprawę o wymiernym sukcesie jest tu bardzo niewiele. Bo „Zarządzanie...” nie skupia się na celu, tylko na drodze. Którą każdy z nas musi przejść. I dobrze wiedzieć, skąd każdego dnia czerpać siłę, żeby iść nią mimo wszystkiego, co się wydarzy.
„Zarządzanie codziennością. Zaplanuj dzień, skoncentruj się i wyostrz swój twórczy umysł”, red. Jocelyn K. Glei, Helion 2015 / Dziennik Gazeta Prawna