Góral dekadencki – tak o Janie Kantym Pawluśkiewiczu mówi Jan Nowicki. Czytając znakomity wywiad rzekę, który z Janem Kantym zrobił Wacław Krupiński, równolegle słuchałem wydanej na płycie partytury kompozytora z „Papuszy” Joanny i Krzysztofa Krauze. Muzyka i słowo wzajemnie się uzupełniały. Dekadent spod Tatr zarówno w muzyce, jak i w zwierzeniach pozostaje tym samym fascynującym indywidualistą, artystą osobnym, potrafiącym połączyć popularne z wyrafinowanym, a uśmiech z powagą.
Góral dekadencki – tak o Janie Kantym Pawluśkiewiczu mówi Jan Nowicki. Czytając znakomity wywiad rzekę, który z Janem Kantym zrobił Wacław Krupiński, równolegle słuchałem wydanej na płycie partytury kompozytora z „Papuszy” Joanny i Krzysztofa Krauze. Muzyka i słowo wzajemnie się uzupełniały. Dekadent spod Tatr zarówno w muzyce, jak i w zwierzeniach pozostaje tym samym fascynującym indywidualistą, artystą osobnym, potrafiącym połączyć popularne z wyrafinowanym, a uśmiech z powagą.
Imponująca twórczość Jana Kantego Pawluśkiewicza to oprócz jego działalności kompozytorskiej, oprócz legendarnych już „Nieszporów ludźmierskich” i „Harf Papuszy”, także prace malarskie wykonywane w autorskiej technice żel-artu, wreszcie dziesiątki utworów o lżejszej proweniencji. Taka jest również książka. Obok pysznych anegdot, arcyciekawych wspomnień, których bohaterami są ważni dla Jana Kantego Pawluśkiewicza artyści w rodzaju Kazimierza Kutza, Krzysztofa Jasińskiego, Leszka Aleksandra Moczulskiego czy Zygmunta Koniecznego, pojawiają się fragmenty serio. Czasami subtelny i na pewno nieskory do skandalizowania kompozytor wspomina przykre momenty biografii, na przykład konflikt z Markiem Grechutą rozgorzały przy okazji powstawania musicalu na podstawie „Szalonej lokomotywy”. Całość jest jednak jasna, promienna, a po lekturze ma się poczucie spędzenia kilku godzin w czarującym towarzystwie.
Wacław Krupiński, ceniony dziennikarz i krytyk kulturalny związany przede wszystkim z „Dziennikiem Polskim”, wchodzi z Janem Kantym Pawluśkiewczem w rodzaj serdecznego dialogu. Od razu widać, że panowie znają się od wielu lat, bardzo się lubią. Krupiński jest jednak wymagający, dociekliwy i zawsze doskonale przygotowany; niczego nie odpuszcza, często drąży temat, nie zrażając się unikami nieskorego do wylewności artysty. Z drugiej strony można podziwiać redakcyjną jakość zapisu. Każdy, kto chociaż raz rozmawiał z Janem Kantym Pawluśkiewiczem, doskonale wie, jak cudownym jest rozmówcą. Cudownym, ale i rozwichrzonym. Jego myśli są pełne uroku, dowcipne, ale czasami trudno za nimi nadążyć, bo jedna natychmiast zarasta kolejną. Tymczasem w książce „Jan Kanty osobny” nie tylko udało się Krupińskiemu zachować pewną czarującą osobliwość narracji Kantego, ale i uporządkować jego wypowiedzi w logicznym, przyczynowo-skutkowym trybie.
Przede wszystkim jednak z książki, którą czyta się jednym tchem, wyłania się portret artysty pogodzonego ze światem, usatysfakcjonowanego dotychczasowymi osiągnięciami, ale i ciekawego dalszego ciągu. Kanty jest ironistą, niewolnym od złośliwości – ale zawsze są to złośliwości dżentelmena. To zaszczyt znaleźć się na jego celowniku. Zresztą można odnieść wrażenie, że bohater książki Wacława Krupińskiego woli dziękować, niż krytykować. Raczej kogoś pochwalić, niż gonić za skandalem. To wręcz uderzająca postawa w czasach permanentnej tabloidyzacji mediów i przekonania, że sprzedać mogą się jedynie memuary i rozmowy prowokacyjne. Ale „Jan Kanty osobny” to również prowokacja – dobrego smaku.
Jan Kanty osobny | Jan Kanty Pawluśkiewicz w rozmowie z Wacławem Krupińskim | Wydawnictwo Literackie 2015
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama