Do premiery „Przebudzenia mocy” jeszcze parę miesięcy, gwiezdnowojenna gorączka zdążyła się już jednak na dobre rozkręcić. Z korzyścią nie tylko dla fanów: Egmont wraca do wydawania komiksów spod szyldu „Star Wars”, a na pierwszy ogień poszło wznowienie „Cieni Imperium” (pierwsze polskie wydanie ukazało się w 2001 roku), jednej z kanonicznych pozycji w cyklu. Nawet jeśli nie najlepszej, to wciąż godnej uwagi.

Małe – i uproszczone – wprowadzenie dla czytelników, którzy nie śledzą zawiłości kanonu „Gwiezdnych wojen”. Jeszcze do niedawna większość komiksów, książek, gier i wszelkich innych popkulturowych dóbr, które zyskały aprobatę Lucasfilm, były uznawane za kanoniczne (przynajmniej dopóki nie kolidowały z fabułą filmów). Jednak gdy Disney przejął firmę Lucasa oraz prawa do całej franczyzy, dotychczasowy kanon uległ zasadniczej zmianie. Zostały w nim oczywiście filmy pełnometrażowe (wraz z animowaną „Wojną klonów”) oraz seriale „Wojna klonów” i „Rebelianci”. Książki i komiksy (wcześniej wydawane przez Dark Horse, teraz przez należącego do Disneya Marvela) napisane przed 2014 rokiem zostały natomiast opatrzone szyldem „Legendy” i stanowią coś w rodzaju alternatywnej historii świata Gwiezdnych Wojen.

W przypadku „Cieni Imperium” owa kanoniczność jest o tyle istotna, że akcja komiksu toczy się między wydarzeniami pokazanymi w filmach „Imperium kontratakuje” oraz „Powrót Jedi”. Komiks był zresztą tylko częścią projektu wypełniającego lukę między kinowymi przebojami. Na dwudziestolecie premiery „Gwiezdnych wojen” (przypadające, przypomnijmy, w 1997 roku) Lucas początkowo planował wprowadzenie na ekrany kin odświeżonej wersji filmu. Gdy zorientował się, że nie zdąży, powstał multimedialny projekt „Cienie Imperium”: powieść Steve’a Perry’ego, komiks Johna Wagnera i Kiliana Plunketta (Jednego z czołowych artystów pracujących przy obrazkowych opowieściach ze świata Star Wars), gry video, specjalna seria figurek, a nawet płyta ze ścieżką dźwiękową. Lucas udowodnił wtedy, że potrafi odnieść sukces także bez filmu.

ikona lupy />
Media

Jak po blisko kolejnych dwudziestu latach sprawdzają się komiksowe „Cienie Imperium”? Scenarzysta John Wagner (polskim czytelnikom być może najlepiej znany z albumu „Batman/Sędzia Dredd: Sąd nad Gotham”) nie tyle zaadaptował na potrzeby rysunkowego albumu powieść Perry’ego, co rozwinął niektóre z jej wątków. Na pierwszy plan wysuwają się tu więc czarne charaktery: książę Xizor, szef przestępczej organizacji Czarne Słońce, chcący zastąpić Vadera u boku Imperatora, i sam Boba Fett, który ciągle transportuje zakonserwowanego w karbonicie Hana Solo. Do tego na drugim planie pojawia się cała masa innych rzezimieszków, gang Wielkiego Gizza, a także gromada łowców nagród mających własne porachunki z Fettem. Wagner nie traci rzecz jasna z oczu Luke’a Skywalkera, Lei, Chewbakki i reszty znajomych postaci, ale ich losy stanowią raczej tło całego albumu.

Fabuła „Cieni Imperium” może wydawać się dość skomplikowana – zwłaszcza dla czytelników, którzy nie znają powieści i będą gubić się w gąszczu nowych postaci – ale jednocześnie jest ciekawym spojrzeniem na „zaplecze” walki rebeliantów z Imperium. Wagner eksploruje przestępcze podziemie, pokazuje zaskakujące układy i sojusze, wychodzi poza schemat awanturniczo-przygodowy z kulminacją w postaci wielkiej kosmicznej bitwy (choć i tego w „Cieniach…” nie zabrakło). Dobrze poradził sobie także z rozbudowaniem charakterów znanych z filmów postaci: Boba Fett „rozmawiający” z zatopionym w karbonicie Hanem Solo czy Luke dopiero uczący się, jak zostać prawdziwie potężnym Jedi (i jak poradzić sobie z rodzinnym brzemieniem) przykuwają uwagę. Gorzej z nowymi bohaterami: Xizor, Gizz czy najemnik Dash Randar (który musiał jakoś wypełnić lukę po nieobecnym Solo) wnoszą sporo do akcji, lecz na tle ikonicznych postaci wypadają bardzo blado.

Powstały w ramach Lucasowskiego uniwersum komiksy, które lepiej zniosły próbę czasu, ale bez wątpienia „Cienie Imperium” znać warto. To nie tylko solidna space opera, lecz także znaczący punkt w historii „Gwiezdnych wojen”.

Gwiezdne wojny. Legendy: Cienie Imperium | scenariusz: John Wagner | ilustracje: Kilian Plunkett | przeł. Maciek Drewnowski | Egmont Polska 2015