Pracowałem kiedyś z bardzo charyzmatycznym człowiekiem, który potrafił bardzo długo (i ciekawie!) opowiadać na przeróżne tematy – od hodowli rybek po rynki walutowe. Zawsze na wszystkich krzyczał, że nie robią notatek. Wtedy mnie to śmieszyło. Teraz go rozumiem.
A wy robicie notatki? Pewnie większość nie. Wiadomo, łatwiej czegoś nie robić, niż to robić. Większość ludzi myśli, że zapamięta. Traktują swój umysł, jakby był wielkim magazynem z mnóstwem półek, potem się dziwią, że się pośród nich gubią. Nie mogą znaleźć tego, czego akurat potrzebują. W efekcie zniechęcają się do samego poznawania nowych rzeczy („I tak tego nie zapamiętam”).
Według Davida Kadavy’ego notatki to taki rower dla umysłu. Rewolucyjność bicykla polegała na tym, że radykalnie zmniejszył ilość energii, którą człowiek musiał wydać, by się przemieścić. Notatki pełniły podobną funkcję. Były, są i będą „przedłużeniem głowy”. Ale jak je robić? Odpowiedzią Kadavy’ego jest metoda Zettelkasten.
Nazwa i sam pomysł – dużo starszy niż komputer – są niemieckie. Dosłownie znaczy to „pudełeczko z karteczkami”. W czasach, gdy królowały papier i pióro (a potem długopis), notatki sporządzane w metodzie Zettelkasten prowadziły do powstawania rozbudowanych prywatnych katalogów. Wielu ludzi pracujących głową – Walter Benjamin, Roland Barthes albo Niklas Luhmann – czuło się bez nich jak dzieci we mgle. Ten ostatni, zmarły w 1998 r. niemiecki filozof, powiedział pod koniec życia, że gdyby nie Zettelkasten, na pewno nie napisałby 70 książek. Góra ze 30.
Oczywiście dziś najbardziej naturalnym środowiskiem do robienia „zettelkastenów” są komputer albo telefon czy inny tablet. To nawet lepiej, bo nie trzeba się martwić o osobny pokój na notatki. Dużo łatwiej je też oznaczać, łączyć w logiczne (bardziej lub mniej) ciągi albo przeczesywać w poszukiwaniu kluczowych słów lub tematów. Książka Kadavy’ego pełna jest praktycznych rad na ten temat (tu poznacie Markdowna i Wikilinki – oczywiście jeśli dotąd nikt was sobie nie przedstawił).
Dowiecie się też, jak wygląda życie notatki (od zaznaczania w przeczytanym tekście przez kopiowanie na poziom notatki tymczasowej po gotową, finalną). Kadavy idzie w poradnictwie tak daleko, że proponuje swoje własne pozycje do pracy, czytania czy notowania. Tu jego użyteczność wydaje mi się już mniejsza, by nie powiedzieć znikoma. On akurat lubi pisać w hamaku, co mnie się wydaje dość niepraktyczne. Takie prawo autora.
Po przeczytaniu książki Kadavy’ego zajrzałem na jego Twitter. Znalazłem tam cytat: „Ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy dzielą ludzi na dwa typy, oraz takich, którzy tego nie robią”. Dobre. Warto zanotować. ©℗