Dla całego festiwalowego sezonu kluczowa jest dynamika szczepień - mówi Mikołaj Ziółkowski, właściciel Alter Art i prezes Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych.

Czy takie imprezy jak gdyński Open’er czy Orange Warsaw Festival w tym roku się odbędą?
Decyzje dotyczące tegorocznych festiwali podejmiemy w ciągu najbliższych kilku tygodni, na bazie dostępnej wiedzy epidemicznej, lokalnej sytuacji oraz w porozumieniu z naszymi międzynarodowymi partnerami. Codziennie monitorujemy sytuację, dla całego festiwalowego sezonu kluczowa jest dynamika szczepień. Jesteśmy w kontakcie z publicznością i mamy nadzieję, że w najbliższym czasie otrzymamy pełen obraz tego, jak będzie wyglądać lato 2021 r. W przypadku Open’era już dzisiaj możemy powiedzieć, że mamy przygotowaną wersję specjalną, wyjątkową i jednorazową na okres przejściowy, jeżeli tego wyścigu z czasem w roku 2021 nie wygramy.
Przewidujecie możliwość koncertów wirtualnych?
Scenariuszy dotyczących tegorocznych festiwali jest wciąż kilka, ale zaplanowane przez nas wydarzenia na żywo na pewno nie będą online.
W jakim stanie jest branża festiwalowa po roku pandemii?
To zależy od skali i zasobów poszczególnych podmiotów. Często jest tak, że właściciele po prostu finansują dalej działalność z własnych oszczędności. Ale są firmy, które znoszą to znacznie trudniej i zwolniły np. 80 proc. pracowników. W Alter Art na wszelkie możliwe sposoby staramy się zachować zasoby ludzkie. To się udało przez ten rok i uda się do momentu, kiedy festiwale znów ruszą. Na szczęście to już niebawem. Ale to są trudne biznesowe decyzje.
Jak pan ocenia działania osłonowe rządu?
Z naszej perspektywy można to podzielić na dwa etapy. Ten pierwszy w kwietniu i maju miał charakter bardziej ogólny. Ówczesna tarcza i działania Polskiego Funduszu Rozwoju były szerokie i można je ocenić pozytywnie. Natomiast druga tura – pomoc branżowa jest rozwiązaniem dużo gorszym. W przypadku PFR w naszym obszarze do pomocy nie kwalifikuje się ok. 50 proc. firm.
Dlaczego?
Charakterystyka naszej branży, a także szerzej – branży spotkań i wydarzeń, jest oparta na pracy personelu, którego formy zatrudnienia są różne: umowy o pracę, umowy cywilnoprawne i B2B. W przypadku wszelkich wydarzeń jest to również uzasadnione ze względu na specyfikę i kumulację aktywności i działań. W przypadku PFR, jeżeli firma posiada np. 10 kontraktów menedżerskich, to nie są oni świadomie i zgodnie z założeniami wliczani do puli działań pomocowych w ramach tarcz. Przy czym jednocześnie powinniśmy pamiętać o ważnej spółce Skarbu Państwa – Locie, która z tego, co wiemy, opiera w dużym stopniu swój model zatrudnienia na B2B. LOT otrzymał 3 mld zł pomocy.
Kolejny przykład to niewłaściwy kod w Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD). Małe firmy nie przykładają do tego wagi. Zakładając firmę, np. słuchały sugestii urzędników, którzy mówili im, co w PKD wpisać. To było traktowane jako niezbyt istotna formalność. A nagle okazało się, że coś, do czego nikt nigdy nie przywiązywał wagi i co było jedynie kwestią statystyki, decyduje o być albo nie być firmy.
Bywa też tak, że PKD obejmuje bardzo różne dziedziny: np. wynajem sprzętu cateringowego, instrumentów muzycznych i kostiumów dla przedsiębiorstw, a jednocześnie wynajem maszyn i urządzeń stosowanych przez hobbistów. Takie PKD nie są ujęte w pomocy. Państwo podejmuje arbitralne decyzje, które PKD tak, a które nie, wykluczając całe grupy przedsiębiorców. W wielu innych krajach europejskich tak się nie dzieje – są inne bardziej doskonałe wskaźniki, na podstawie których udziela się pomocy.
Jak wygląda pomoc dla branży festiwalowej w Europie?
W Niemczech, Holandii, Austrii czy Estonii powstały fundusze reasekuracji imprez letnich. W przypadku Holandii rząd gwarantuje organizatorom imprez zaplanowanym po 1 lipca pokrycie kosztów ich organizacji, jeżeli nie będą się mogły one odbyć z powodu obostrzeń pandemicznych. Tylko w Niemczech taki fundusz to 8 mld zł. W maleńkiej Estonii prawie 200 mln zł. Rząd Danii też zabezpiecza swoje festiwale i wydarzenia koncertowe przed skutkami odwołań z powodu COVID-19 i ogłosił plan bezpieczeństwa dla promotorów w wysokości ponad 300 mln zł. Duńska minister kultury zapowiedziała, że „festiwale otrzymają rekompensatę, jeśli będą musiały zostać odwołane z powodu ograniczeń”. My postulujemy, by polski rząd zadziałał podobnie. Jeżeli te imprezy się odbędą, to tej pomocy nie będzie. Ale jeżeli festiwale nie będą mogły zostać zorganizowane z powodu regulacji, które wprowadza państwo, to rząd powinien sfinansować poniesione koszty i pensje pracowników.
Rozmawiał Maciej Miłosz