Varga nie tłumaczy bohatera. „Trociny” są jak zapis pracy sejsmografu, który zarejestrował złowrogie pomruki wydawane przez Polaków bez względu na status społeczny i środowiskowy, pozycję finansową i zawodową.

Odrażający, brudni, źli – tak, niczym Ettore Scola w swoim demaskatorskim filmie o włoskiej familii ze społecznych nizin, postrzega rodaków główny bohater „Trocin” Krzysztofa Vargi. Ten pięćdziesięcioletni komiwojażer odbywający niekończące się podróże służbowe koleją po Polsce na pierwszy rzut oka jest przeciętniakiem, mógłby uchodzić za statystycznego Kowalskiego, reprezentatywnego dla swojego pokolenia. Jest potomkiem mazowieckich chłopów, warszawiakiem w pierwszym pokoleniu, doświadczył życiowych zawirowań, ma przyzwoitą pracę, jak na swój wiek trzyma się nie najgorzej, nie choruje, nie alkoholizuje. Ponadprzeciętne są jego nienawiść i frustracja – do wszystkich i do wszystkiego. Ciąży mu folwarczne drzewo genealogiczne, współpracowników i pryncypałów uważa za bandę gamoni, przechodniów, współpasażerów, sąsiadów za bezrefleksyjnych tępaków, których priorytetem życiowym jest nażreć się, nachlać albo lansować w modnych klubach i teatrach.

O megafrustracji, która gotuje się w nim niczym w piekielnym kotle, dowiaduje się z monstrualnego monologu, spowiedzi, którą snuje w przedziale pociągu w czasie przerwy w podróży wymuszonej postojem w polu. Ta konfesja skończy się nieoczekiwaną zawrotką. Bohater Vargi jest w swojej ekstremalnej nienawiści do otaczającego go świata komiczny. Czytamy jego oblepione żółcią tyrady i śmiejemy się w głos. Śmiech grzęźnie nam jednak w gardle, bo co i raz konstatujemy, że ten obrzydliwy typ ma rację, a jego formułowane z pianą na ustach diagnozy są trafne. Varga nie tłumaczy bohatera. „Trociny” są jak zapis pracy sejsmografu, który zarejestrował złowrogie pomruki wydawane przez Polaków bez względu na status społeczny i środowiskowy, pozycję finansową i zawodową. Tak jak Piotr Augustyn lubimy narzekać, obwiniać innych za nasze porażki, stawiać się w pozycji niewinnej ofiary, a jednocześnie uważać za stworzonych do wyższych celów. Nasze narodowe roszczenia Varga skondensował i przełożył na błyskotliwą prozę artystyczną. Polska męczy i dołuje – iw„Trocinach”, i w rzeczywistości.