„Moim głównym celem było napisanie przebojów” – powiedział o swoim nowym solowym albumie Robbie Williams. Numerom, które wypełniły „Take The Crown”, do jego wcześniejszych hitów w stylu „Feel” czy „The Road to Mandalay” jest jednak równie daleko, jak naszej Candy Girl do Lady Gagi. Nowe piosenki członka Take That nie tylko nie wpadają w ucho, ale irytują swoją bezbarwnością.
Prawdziwym fanom to jednak nie przeszkadza, o czym mogą świadczyć wyprzedane trzy koncerty w londyńskiej O2 w godzinę. Ta płyta też jest wyłącznie dla jego wyznawców. Reszta wyłączy „Take The Crown” w połowie pierwszego numeru. I nie będzie czego żałować.
Robbie Williams | Take The Crown | Universal Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 2 /6