Wesoło nie jest – tak można streścić najnowszy krążek świętującego 35-lecie działalności artystycznej mistrza eksperymentów z lat 80. Gary’ego Numana.

Kiedy byłem dzieciakiem, marzyłem, żeby wydostać się z mojego zakichanego miasteczka, które było dla mnie jak więzienie. Pewnego dnia usłyszałem muzykę jakiegoś gościa, która brzmiała, jakby była nadawana przez jakichś obcych z rejonu, do którego na pewno nigdy nie dotrę. Piękna, dziwna i wyobcowana. ona mnie ukształtowała – to słowa Trenta Reznora z zespołu Nine Inch Nails, które po niedawnym koncercie w stanach wypowiedział w stronę Gary’ego Numana. Ikona muzyki elektro i industrialu gościnnie wystąpiła z NIN na scenie. Reznor to jeden z całej rzeszy muzyków ukształtowanej przez urodzonego w dystrykcie Hammersmith Gary’ego Anthony’ego Jamesa Weba. Zresztą z tego samego rejonu Londynu pochodzi inny mistrz muzycznego mroku Alan Wilder z Depeche Mode i Recoil.

Wydany właśnie „Splinter (Songs from a Broken Mind)” jest 20. krążkiem w karierze 55-letniego Gary’ego Numana. Muzyk świętuje nim 35-lecie działalności artystycznej. i świętuje, jak na niego przystało: mrocznie i niepokojąco. dokładnie tak, jak wyglądało jego życie w ostatnich latach. wpadł w depresję związaną m.in. z narodzinami dziecka. Dopadł go również kryzys wieku średniego. Przyznał się do tego w wywiadzie dla stereogum.com: „Nie chodziło o to, że nagle wzięło mnie na chodzenie do łóżka z młodymi dziewczynami. Wiązało się to z problemem starzenia się, myśleniem o śmierci, o posiadaniu dzieci i przekonaniem, że dawne życie już nie powróci. Do tego wszystkiego moja żona również wpadła w depresję. Wszystko spowodowało, że potrzebowałem kilku lat na wyjście z tego”. Nie ułatwiał też tego fakt, że muzyk cierpi na łagodną odmianę zespołu Aspergera, przez co ma problemy z interakcją z ludźmi. Co gorsza, przez wiele lat o tym nie wiedział, dlatego nie do końca potrafił zrozumieć, dlaczego ma problemy z otoczeniem.

Zebranie się w sobie zajęło mu niemal siedem lat, bo tyle minęło od wydania poprzedniego krążka Numana „Jagged”. O tych wszystkich problemach Gary śpiewa na „Splinter (Songs from a Broken Mind)”. Szczególnie słychać to w przejmującym „Lost”. Delikatny numer ze skromnymi klawiszami w tle okrasza słowami o zagubieniu, strachu przed przyszłością. Z kolei w „Love hurt Bleed” ze smutkiem przyznaje, że w swoim życiu widział już w zasadzie wszystko, wszystko otrzymał, a jednocześnie wiele osób zranił. ten numer, tak jak zresztą „here in Black”, bardzo przypomina dokonania wspomnianego już Nine Inch Nails. Pewnie spora w tym zasługa gitarzysty NIN Robina Fincka, który zagrał na „Splinter...”. Co ciekawe, krążek Numana osiągnął najlepszy wynik na liście UK albums chart od czasu jego albumu „Warriors” z 1983 r.

Najnowszą płytą Gary skutecznie pokazał, że muzycy, którzy w latach 80. używali klawiszy, oplatając je mrocznym, depresyjnym szalikiem, wciąż potrafią powracać do lat swojej świetności, a jednocześnie nagrywać piosenki na wskroś współczesne. Nie jest zresztą jedyny. Na początku tego roku z nowym materiałem powrócił inny muzyczny freak, trudny do sklasyfikowania eksperymentator Adam Ant. Wyplątawszy się z psychicznych problemów, nagrał pierwszy od 17 lat premierowy, bardzo dobry materiał o wymagającym tytule „Adam Ant is the Blueblack Hussar in Marrying the Gunner’s Daughter”. Wygląda na to, że dziadkowie w czarnych płaszczach wciąż mają sporo do powiedzenia. Na żywo płyty „Splinter (Songs from a Broken Mind)” Gary’ego Numana będzie można posłuchać na jego warszawskim koncercie 20 lutego 2014 r. w klubie Palladium.

Gary Numan | Splinter (Songs from a Broken Mind) | Cooking Vinyl | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 5 / 6