Po obejrzeniu kontrowersyjnego filmu Kathryn Bigelow "Wróg numer jeden", niesprawiedliwe wydają się wynikające z przyjęcia jednostronnej perspektywy oceny, zarzucające mu ostentacyjną propagandowość.

Reżyserka jest co prawda oszczędna w punktowaniu wpadek amerykańskiej agencji szpiegowskiej i błędów popełnionych podczas trwającego dekadę polowania na Osamę bin Ladena. Nie wspomina choćby ani słowem o udziale firmy Blackwater czy niewygodnej aferze z Raymondem Davisem.

Jednak trzeba pamiętać, iż „Wróg numer jeden” to nie dzieło publicystyczne. Na upartego można je wpisać w schemat gatunkowego thrillera, ale będzie to spore uproszczenie. Jeśli podsumować film jednym tylko spostrzeżeniem, można sprowadzić go do pytania szczególnie dzisiaj krążącego po głowach wielu amerykański obywateli: Czy było warto?

Wróg numer jeden | reżyseria: Kathryn Bigelow | dystrybucja: Monolith | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 4 / 6