Na okładce płyty atrakcyjna dziewczyna ze zmierzwionymi blond włosami, w kusej sukience i koralikach, spływających po dekolcie. Czy to Courtney Love wraca na scenę? Nie, to Patrycja Markowska prezentuje swoje "drugie ja" na nowej płycie "Alter ego". Odważny wizerunek wokalistki nie przesłania jednak zawartości albumu. Markowska osadziła swój czysty, mocny wokal w przestrzeni piosenek, oscylujących wokół klimatycznego pop/rocka z syntetycznymi elementami lat 80. Jak sama przyznaje, po raz pierwszy w karierze angażowała się w każdy aspekt płyty, odciskając piętno swej kobiecej wrażliwości na wszystkich utworach. "Kobiety mają taką piękną cechę, potrafią łączyć wiele ról" - mówiła w radiowej "Jedynce". Stąd też na "Alter ego" tak różne piosenki, jak drapieżne tytułowe nagranie czy singlowe, ascetyczne "Dzień za dniem". Patrycja Markowska z nowym wizerunkiem ma szansę trafić na okładki pism, a z nową płytą na szczyty list bestsellerów.
Legenda trip-hopu powraca do swych korzeni i... przy okazji podważa istotę świata show-biznesu. Na krążku "False Idols" Tricky daje wyraz swemu niezadowoleniu wobec komercjalizacji muzyki. Nad "False Idols" unosi się duch twórczości Tricky'ego z lat 90., wyczuwalne są echa jego przełomowej płyty "Maxinquaye". Sam artysta twierdzi nawet, że jego nowe kompozycje są dużo ciekawsze, niż te, które przed laty odniosły największy sukces. "Będę bronił każdego utworu z nowej płyty" - deklaruje Tricky. Na jakość "False Idols" wpływają też muzyczni goście. Tricky zaprosił Francescę Belmonte, Fifi Rong, Nnekę i Petera Silbermana.
Po dwóch latach od wydania ostatniej płyty i po raz pierwszy z nowym wokalistą przy mikrofonie wraca zespół Myslovitz. Formacja nie planowała początkowo wydawania pełnego albumu, a jedynie składającej się z kilku piosenek EPki. Efekt sesji nagraniowych przeszedł jednak najśmielsze oczekiwania muzyków. Czas spędzony w studiu przyniósł dziesięć piosenek, z których każda z założenia ma być wciągającą słuchacza "po uszy" opowieścią. Materiał z krążka "1,577" odznacza się typowym dla Myslovitz połączeniem energetycznych brzmień z nutą melancholii, uzupełnionych zaskakującymi rozwiązaniami aranżacyjnymi. Retro przeplata się tu ze współczesnością, melodia łączy się rytmicznymi gitarami, a intrygujący klimat kompozycji współgra z surowym, rockowym brzmieniem.
Formacja Alice In Chains wraca po kilkuletniej przerwie z albumem, który "nie będzie zaskoczeniem". Tak o swym nowym dziele mówią sami muzycy. Na krążku "The Devil Put Dinosaurs Here" Alice In Chains zawarli wszystkie charakterystyczne dla ich twórczości elementy - "brudne" gitary, miarowe uderzenia perkusji i przeszywające wokalizy. Choć zespół utrzymuje, że na swym pierwszym od czterech lat albumie studyjnym nie oferuje niczego "na wskroś świeżego", to "The Devil Put Dinosaurs Here" otwiera kolejny rozdział w działalności zespołu. Alice In Chains zabiega dziś o młodego słuchacza, któremu obca jest dawna ideologia muzyki rodem z Seattle.
"Nie gwiazda z telewizji, ale artysta z krwi i kości" - tymi słowy o Dawidzie Podsiadło mawiają wydawcy jego debiutanckiej płyty "Comfort And Happiness". Ten zaledwie 20-letni zwycięzca talent show "X Factor" mocno stąpa po ziemi i nie daje się zwieść pokusom błyskawicznej popularności, jaką zagwarantowała mu wygrana programu. Pierwszym albumem dowodzi, że interesuje go wyłącznie muzyka. Tytuł albumu "Comfort And Happiness" został co prawda zaczerpnięty z kultowego cyklu gier komputerowych "Final Fantasy", ale utworów nie przygotowywali "wirtualni" twórcy. Nad brzmieniem czuwał Bogdan Kondracki, który na co dzień nagrywa z Anią Dąbrowską i Brodką. Teksty i melodie powstawały do spółki z Karoliną Kozak przy udziale samego Dawida. "Comfort And Happiness" uspokaja nie tylko swą klimatyczną muzyką. Uspokaja też tych, którym wydawało się, że programy telewizyjne nie lansują świadomych artystów a jedynie sezonowe gwiazdki, spragnione sławy.