Oto nielegalny imigrant trafia do miasteczka pod Wiedniem w przekonaniu, że znalazł się na Półwyspie Iberyjskim. W filmie Anji Salomonowitz Austria stanowi upokarzająco tandetną imitację ziemi obiecanej. Młoda reżyserka prezentuje się jako pojętna uczennica Ulricha Seidla, któremu asystowała chociażby przy realizacji „Import/ Export”. W „Drodze...” reżyserka poddaje samą siebie próbie, z której wychodzi jednak obronną ręką. Mimo że fabuła pozostaje wypełniona ironią i goryczą, Salomonowitz udaje się przemycić namarginesie także deklarację szczerej troski o swój kraj.

„Droga...” może być interpretowana jako wyraziste kino społeczne. Film Salomonowitz przede wszystkim przypomina jednak podszytą Weltschmerzem historię miłosną. Reżyserka potrafi przejmująco opowiedzieć o uczuciu, które przychodzi nieproszone, witane raczej z zakłopotaniem niż z uśmiechem. W świecie przeżartym przez frustracje i niepowodzenia przypomina wyciągniętą z rynsztoka relikwię, na jaką nikt nie zwraca uwagi.

Bohaterowie „Drogi...” są przecież zajęci swoimi problemami. Świat austriackiej prowincji wydaje się odpychający, poddany niemożliwemu do odczynienia urokowi. Salomonowitz proponuje spoglądanie na ten ponury obraz w oczekiwaniu pojedynczego błysku spełnienia. Reżyserka nie łudzi się, że uda się wydrzeć go wieczności i zamienić w trwały składnik rzeczywistości. Mimo braku szans powodzenia sam wysiłek wydaje się jednak warty podjęcia.

Droga do Hiszpanii | Austria, Bułgaria 2011 | reżyseria: Anja Salomonowitz | dystrybucja: Aurora Films | czas: 102 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6