W obrazie "Zanim noc nas nie rozdzieli" był potencjał na film, którego nie powstydziłby się Luis Bunuel. Niestety, Boris Khlebnikov nie wykorzystał stojącej przed nim szansy i pozostawił widzów z uczuciem sporego niedosytu.

Rosyjski reżyser postanowił umieścić akcję swojego filmu we wnętrzu snobistycznej moskiewskiej restauracji.Wbrew oczekiwaniom „Zanim noc...” nie jest jednak satyrą na putinowską burżuazję.Zainspirowany autentycznymi rozmowami podsłuchanymi przez moskiewską dziennikarkę w jednym ze stołecznych lokali film Khlebnikova okazuje się ofiarą własnego eksperymentu.

W przypadku „Zanim noc...” połączenie elementów fikcji i dokumentu zamiast stworzyć nową jakość, wprowadza tylko poczucie dezorientacji. Reżysera cechuje postępująca świadomość nadchodzącej klęski, ale rozpaczliwe próby ratowania sytuacji przynoszą rezultaty odwrotne do zamierzonych.

Chociażby wyostrzający się z każdą minutą dowcip tylko przekracza granice dobrego smaku. W efekcie film Khlebnikova przypomina wystawną kolację przygotowaną na bazie przepisów rodem z taniej książki kucharskiej.

Zanim noc nas nie rozdzieli | Rosja 2012 | reżyseria: Boris Khlebnikov | dystrybucja: Spectator | czas: 71 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 2 / 6