Prince, syn pianisty i wokalistki jazzowej, nie mógł pójść inną drogą, niż tą, prowadzącą na muzyczną scenę. Tym bardziej, że jego ojciec John L. Nelson nadał mu imiona, będące nazwą jego zespołu (Prince Rogers), by chłopak "mógł osiągnąć w branży wszystko to, co mnie się nie udało". Ku zadowoleniu rodziców, Prince od najmłodszych lat zdradzał cechy, które w przyszłości miały uczynić go jednym z najważniejszych artystów epoki MTV, grając na niezliczonej liczbie instrumentów i komponując dość złożone piosenki. Sukces, który zagwarantował Prince'owi stałe miejsce w muzycznej encyklopedii miał jednak nadejść dopiero kilka lat po jego debiucie płytowym.
Pierwsza płyta sygnowana imieniem Prince'a ukazała się na amerykańskim rynku 7 kwietnia 1978 r., jako wynik "wojny na kontrakty" kilku wytwórni płytowych. Zwycięska oficyna Warner Bros. pokładała w debiutancie wielkie nadzieje, gwarantując mu całkowitą swobodę artystyczną. Prince skwapliwie skorzystał z braku ingerencji bossów wytwórni w jego proces twórczy i nagrał samodzielnie cały materiał. Album został opatrzony słynną już etykietą: "Wyprodukowane, zaaranżowane, skomponowane i wykonane przez Prince'a".
Dziewięć utworów, jakie trafiło na płytę "For You" stanowiło mieszankę funku, disco i soulu, będąc zaledwie zalążkiem charakterystycznego stylu Prince'a, który miał rozkwitnąć w pełni na kolejnych płytach. Na pierwszy singiel wybrano utwór "Soft And Wet", jedyny na albumie, którego autorstwo nie zostało przypisane wyłącznie Prince'owi. Wspólną kompozycję artysty i Chrisa Moona, producenta z rodzinnego miasta Prince'a Minneapolis, radiostacje potraktowały jako jedną z wielu i nie dodały jej do swoich dziennych playlist. Słuchacze, którym udało się złapać piosenkę na falach eteru również nie byli przekonani do jej brzmienia. Efektem była rozczarowująca pozycja singla na liście Billboardu - "Soft And Wet" wspięło się zaledwie na 92. pozycję notowania Hot 100.
Tytuł albumu "For You" również nie okazał się proroczy. Odbiorcy, do których Prince kierował swoją twórczość, przechodzili obojętnie obok wyeksponowanych na półkach sklepów muzycznych egzemplarzy płyty, nie kwapiąc się do jej zakupu. Brak zainteresowania przełożył się na wynik na liście bestsellerów - krążek "For You" dotarł do... 163. miejsca notowania najchętniej kupowanych płyt w Stanach Zjednoczonych.
Brak spodziewanego odzewu ze strony słuchaczy nie zaprzepaścił jednak szans Prince'a na wielką karierę. Kontrakt z Warner Bros. gwarantował mu jeszcze dwa podejścia płytowe, z czego artysta umiejętnie skorzystał, szlifując niemal do perfekcji styl, który przyniósł mu status muzycznego geniusza. Kolejne albumy - "Prince" z 1979 roku i "Dirty Mind" z roku 1980 sprzedały się już w platynowym nakładzie. Płyta "For You" po 35 latach od premiery nie doczekała się co prawda nawet złotego certyfikatu, lecz pozostaje jego epokowym dziełem - bez tego albumu nie byłoby dziś "artysty, którego zwiemy Księciem".