Album "Houses Of The Holy" wydany 29 marca 1973 r. stał się punktem zwrotnym w twórczości Led Zeppelin. Po niespodziewanym, gigantycznym sukcesie poprzedniej płyty "IV", oczekiwania wobec jej następcy były ogromne. Led Zeppelin podchodzili do rejestracji materiału kilkukrotnie - w Londynie, Nowym Jorku a nawet... w Indiach. Rezultat za każdym razem nie był zadowalający.
Inspirację Led Zeppelin odnaleźli dopiero w malowniczej wiejskiej posiadłości lidera Rolling Stones, Micka Jaggera. Wszechobecna wiosenna zieleń i nieśmiałe promienie słońca wprawiły Roberta Planta, Jimmy'ego Paige'a, Johna Bonhama i Johna Paula Jonesa w znakomity nastrój, który przełożył się na kompozycje.
"Houses Of The Holy" zaprezentował zupełnie nowe oblicze zespołu znanego z dosyć posępnego repertuaru. Na krążku znalazła się zaskakująca mieszanka akustycznych gitar, funkowych wibracji, zawoalowanych rytmów reggae a nawet delikatne echa jazzu. U podłoża całości pozostawał jednak hard rock.
Stylistyczną rewolucję brzmienia zespół podkreślił także tytułem płyty. Zamiast nazewnictwa numerycznego, Robert Plant zdecydował się na metaforyczny "Houses Of The Holy". Tytuł odnosił się do miejsc, w których zespół grywał swoje koncerty przed publicznością, czczącą ich niczym bóstwa.
Płyta "Houses Of The Holy" wprawiła w osłupienie krytyków muzycznych oraz dotychczasowych fanów Led Zeppelin. Zaskoczenie szybko jednak ustąpiło miejsca zachwytowi i album został światowym bestsellerem. Choć płyta nie wylansowała przeboju na miarę "Stairway To Heaven", zawierała epicką kompozycję "No Quarter", która z czasem zajęła miejsce pośród najważniejszych utworów w całej dyskografii zespołu.
Robert Plant po latach przyznał, że "Houses Of Holy" jest jednym z jego ulubionych krążków. "Ta płyta to popis naszej wyobraźni. Zdecydowanie wolę ją od tej naszej najsłynniejszej" - powiedział muzyk.