Teraz, gdy po Samoobronie pozostały gorzkie wspomnienia, Kącki podsumowuje niebywałą karierę ugrupowania, które zaczęło od awantur i wysypywania zboża na tory, by po latach trafić na szczyty władzy. To nie jest biografia Leppera, to nie jest także próba zrozumienia, co dało Samoobronie tak niewiarygodną popularność. To rzeczowe podsumowanie dwóch dekad, które pozwoliły Lepperowi i spółce zaistnieć w świadomości Polaków.
Od rolniczych protestów po wpadki medialne i przerażające afery – oto portret partii, która wykorzystując poparcie ludzi wykluczonych zbiła polityczny kapitał. Poselskie immunitety chroniące przestępców, szantaże, nepotyzm, kupczenie stanowiskami, parada ignorantów – to wszystko na wielką skalę oglądaliśmy jeszcze parę lat temu, co nie przeszkodziło Samoobronie we współtworzeniu rządowej koalicji.
Dziś, w cieniu smoleńskich awantur, trochę te wspomnienia wyblakły, warto jednak pamiętać, kto Leppera i spółkę do rządzenia zaprosił. Bowiem książka Kąckiego to nie tylko historia Samoobrony, lecz także przypowieść o meandrach władzy, o politycznej naiwności, o cwaniactwie i bezczelności. A także o ludziach, którzy dla władzy – i warto o tym pamiętać – są w stanie wejść w sojusz z każdym, a wyborcom bez mrugnięcia okiem sprzedać każde kłamstwo.
Lepperiada | Marcin Kącki | Czarne 2013 | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 5 / 6