Nawet jeśli nie znosisz fantasy, serial "Gra o tron" warto oglądać choćby dla świetnej roli Petera Dinklage’a.

„Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś. Inni zawsze będą pamiętali. Noś swoją niedoskonałość jak zbroję, która nie pozwoli skrzywdzić cię innym” – mówi Tyrion Lannister w pierwszej serii „Gry o tron”. Wysoko urodzony karzeł z jednego z najbardziej kasowych seriali fantasy wszech czasów doskonale pamięta, kim jest. Wie, że w najdrobniejszym starciu skazany jest na porażkę, dlatego jego bronią okazują się inteligencja, spryt i brak skrupułów. Trudno wyobrazić sobie, by w tę postać z równym mistrzostwem był w stanie wcielić się ktokolwiek inny niż Peter Dinklage. Tyrion to jedna z najbardziej złożonych, nieprzewidywalnych, a zarazem fascynujących postaci serialu, a Dinklage doskonale oddał nie tylko charyzmę, polot i wisielcze poczucie humoru bohatera, lecz nawet skrywany kompleks ułomnego dziecka, odrzuconego i lekceważonego przez bezwzględnego ojca. Najmłodszy z rodzeństwa Lannisterów szybko stał się ulubieńcem rzesz fanów kultowego serialu i autorem ulubionych cytatów internautów.

Dla współtwórcy „Gry o tron” Davida Benioffa Dinklage od początku był jedynym kandydatem do roli Tyriona. „Wiedziałem, że potrafi być niewiarygodnie zabawny, niewiarygodnie inteligentny i miewał cięte poczucie humoru” – opowiadał Benioff. Peter do propozycji podszedł jednak z rezerwą. Właśnie skończył pracę na planie „Opowieści z Narnii” i, jak przyznał, miał już serdecznie dość ról brodatych krasnali, odzianych w osobliwe stroje. Propozycję roli rozważył, dopiero upewniwszy się, że twórcy serialu nie będą kazać mu nosić brody ani szpiczastych butów. Umowy dotrzymano, a Dinklage już wkrótce miał się stać jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów Hollywood. „Jako dziecko na pewno mnie to bolało. Kiedy dorosłem czułem złość. Ale im stajesz się starszy, musisz nauczyć się mieć poczucie humoru. Zdaj sobie sprawę, że to nie twój problem. To problem innych” – powiedział kiedyś zapytany, czy cierpiał z powodu swojego niskiego wzrostu. Aktor, który mierzy zaledwie 135 cm, miał dalece trudniejszy start niż jego koledzy po fachu, o karierze aktorskiej marzył jednak od najmłodszych lat.

Przyszedł na świat 11 czerwca 1969 r. w Morristown w New Jersey. Po urodzeniu zdiagnozowano u niego achondroplazję, chorobę hamującą prawidłowy wzrost kości. Jak twierdzi, miał dużo szczęścia, bo młodzieńcze kompleksy rodzice zrekompensowali mu szczęśliwym dzieciństwem i poczuciem akceptacji. Może dlatego, gdy tylko podrósł, okazał się urodzonym performerem. Jako uczeń podstawówki grywał w szkolnych przedstawieniach. Momentem przełomowym w jego planach okazał się jednak rok 1984, kiedy młody Peter zobaczył adaptację sztuki „True West” Sama Sheparda z Johnem Malkovichem i Garym Sinise’em w rolach głównych. „Wielu moich rówieśników zostało aktorami z tego powodu” – opowiadał potem Dinklage. W 1991 r. ukończył studia dramatyczne w Bennington College, a kiedy jako absolwent college’u wyprowadził się do Nowego Jorku, marzyło mu się stworzenie własnego teatru. Początki kariery przyszłego gwiazdora były jednak trudne.

Po raz pierwszy na dużym ekranie zagrał w 1995 r. w komedii Toma DiCillo „Filmowy zawrót głowy”. W jakimś sensie Dinklage zagrał tam siebie – sfrustrowanego aktora karła, narzekającego na stereotypowość proponowanych ról. Kolejne lata przyniosły mu głównie niewielkie rólki w filmach komediowych: „Safe Men” (1998), „Nigdy więcej” (2001), „Wojna plemników” (2001), „13 księżyców” (2002). Przełom i pierwsza rola pierwszoplanowa miały przyjść w 2003 r. W Nowym Jorku Peter poznał przypadkiem Thomasa McCarty’ego. Panowie szybko się zaprzyjaźnili, a reżyser wkrótce zdał sobie sprawę, że Dinklage byłby idealnym odtwórcą roli głównej roli w scenariuszu, nad którym właśnie pracował. McCarthy powiedział potem, że spotkanie zmieniło życie ich obu. Dla Dinklage’a rola w „Dróżniku” oznaczała aktorski awans i możliwość dołączenia do grona rozpoznawalnych i cenionych artystów. Krytyków zachwyciła kreacja introwertycznego wielbiciela kolei, który zaszywa się na odludziu w starej budce dróżnika. A pogodny, kameralny film przyniósł aktorowi nominację do kilku prestiżowych nagród.

W jednym z wywiadów powiedział, że aktor z jego predyspozycjami fizycznymi powinien umieć dokonywać właściwych wyborów. Nie przyjmuje stereotypowych ról karłów, wiedząc, że nie mówiąc „nie”, łatwo dałby się zaszufladkować. Prawie dwadzieścia lat po ekranowym debiucie Peter Dinklage może zresztą pozwolić sobie na wybredność. Parę dni temu media obiegła wiadomość, że gwiazdor ma wcielić się postać czarnego charakteru w filmie „X- -Men: Days of Future Past”. Z kolei fani „Gry o tron” już odliczają czas do premiery trzeciej serii kultowego serialu. Nawiasem mówiąc, czy wiedzieli państwo, że Peter nie przeczytał książkowej wersji sagi, a nawet miał czelność powiedzieć o tym autorowi bestselleru George’owi R.R. Martinowi? „Zdawał się trochę urażony, a ja czułem się źle. Ale z całym szacunkiem, nie przeczytałem nawet całego Tołstoja” – powiedział z właściwym sobie poczuciem humoru.