Eels przestał być jednoosobowym projektem, a stał się regularnym zespołem.

Aby poznać Marka Everetta – mózg, serce i duszę grupy Eels – wystarczy posłuchać którejś z dziewięciu płyt zespołu. Opowiedział na nich o samobójstwie siostry, śmierci matki na raka i skomplikowanych relacjach z ojcem, wybitnym naukowcem. Everett jr swoim wyznaniom nadaje formę chwytliwych, gitarowych piosenek.

Najnowszy album „Wonderful, Glorious” bije pod tym względem większość jego płyt. Jest to po części efektem dobrej kondycji psychicznej Everetta, a także tego, że po raz pierwszy Eels przestał być jednoosobowym projektem, a stał się regularnym zespołem. I to słychać od początkowych uderzeń bębnów w„Bombs Away” po patetyczny finał „Wonderful, Glorious”.

Eels | Wonderful, Glorious | Universal Music | Recenzja: Hubert Musiał | Ocena: 4 / 6