Nowa płyta Pere Ubu zgodnie z zapowiedziami miała być próbą odświeżenia muzyki tanecznej. Nie do końca się to udało.

Jak na kompozycje w większości improwizowane w studiu płyta „Lady from Shanghai” brzmi zaskakująco spójnie i konkretnie. I ciekawie, choć nie są one krótkie. Najlepszym przykładem jest „And Then Nothing Happened”, który z motorycznej postpunkowej piosenki nagle przeistacza się w plątaninę perkusji, elektronicznych buczeń i gitarowych sprzężeń.

Podobnie jak pozostałe 10 utworów prędzej niż na jakąkolwiek dyskotekę miałby szanse znaleźć się wrepertuarze Warszawskiej Jesieni. Byłoby to zgodne z ambicjami lidera zespołu Dylana Thomasa.

Pere Ubu | Lady From Shanghai | Fire Records | Recenzja: Hubert Musiał | Ocena: 3 / 6