Rzecz dzieje się w 2010 r. Kobieta po trzydziestce, by związać koniec z końcem, zatrudnia się do pracy sezonowej. Robota jest ciężka oraz frustrująca. Parę lat później pisze rodzaj listu do siebie, w którym wspomina doświadczenie. Kobieta jest pisarką i mieszka w Niemczech Wschodnich. Opisywaną firmą jest Amazon, którego założyciel Jeff Bezos stał się najbogatszym człowiekiem świata (jego majątek szacuje się na 166 mld dol.).
Gdy w 2014 r. Geissler wydała książkę, Amazon zaczął właśnie powoli wchodzić do Polski. Jego pierwsze centra dystrybucyjne powstały w specjalnych strefach ekonomicznych pod Wrocławiem i Poznaniem. Dziś jest ich więcej, bo doszły wielkie hale pod Łodzią, Szczecinem oraz na Śląsku. Szacuje się, że dla giganta pracuje w Polsce od 16 tys. do 30 tys. osób.
Nie ulega wątpliwości, że ta rozbudowa miała cel – było nim osłabienie pozycji pracowników niemieckiego oddziału Amazona. Logistyka to inna branża niż przemysł. Wysyłkowy gigant nie może sobie pozwolić na pełną relokację do miejsc, gdzie siła robocza jest nieporównywanie tańsza. W końcu większość kupujących jest tu – w Europie Zachodniej – a zamawiane towary trzeba im szybko dostarczyć. Stąd wybór padł na nasz kraj – jest tańszy, położony w centrum Europy i połączony coraz lepszą siecią dróg z niemieckim rynkiem matką.
DGP
Wróćmy do książki Geissler. Pisarka pokazuje trud i znój pracy dla Amazona. Często także bezsens. I wyzysk. Dostrzega rzeczy, które już wkrótce staną się tematem reportaży i artykułów: pisze o alienacji i napuszczaniu pracowników na siebie, śrubowaniu norm, korporacyjnej nowomowie osłaniającej przemoc, o kompletnym braku gotowości ze strony amerykańskiego giganta do uznania obowiązujących praw pracowniczych. No chyba, że na jego własnych zasadach. I teraz najlepsze. Jeśli Polskę wybrano po to, by zaoszczędzić na kosztach pracy, to oznacza, że – z punktu widzenia Amazona – pozycja niemieckiego robotnika była zbyt mocna. A więc opisany przez Geissler depresyjny mikroświat lipskiego magazynu jest punktem wyjścia do równania w dół. I faktycznie tak się dzieje. Bo polski Amazon, według świadectw pracowników zamieszczanych m.in. na portalach społecznościowych, to jeszcze więcej problemów, niższe stawki, mocniej żyłowane normy, jeszcze głupsza nowomowa osłaniająca przemoc i wyzysk. Nie dalej jak w maju na terenie zakładu w Sadach pod Poznaniem zmarła na zawał pracownica. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdza, czy był to jedynie tragiczny wypadek.
Trochę niezręcznie w recenzji tej niezłej książki domagać się czegoś innego. Ale niech tam. Polski Amazon pełen jest ludzi, którzy mogliby napisać o systemie zaprojektowanym przez firmę Bezosa książkę nie gorszą od „Pracy sezonowej”. A bardzo możliwe, że z naszej perspektywy lepszą, bo osadzoną w polskim tu i teraz.
Trzeba o tych patologiach mówić, bo Amazon to przybysz z przyszłości kapitalizmu. To firma, która wyznacza sposoby omijania praw pracowniczych, która stawia na automatyzację służącą mocniejszej kontroli pracowników, która wykorzystuje globalizację do przerzucania na innych kosztów działania. A co jest po drugiej stronie? Kolejne doniesienia o tym, że majątek Jeffa Bezosa powiększył się o następne miliardy dolarów. A one nie biorą się znikąd.
Dziennik Gazeta Prawna
Książka Geissler to Bezos bez retuszu. Albo, jak mawiają Anglosasi, Bezos przyłapany ze ściągniętymi majtkami.
Heike Geissler, „Praca sezonowa. Miesiąc w Amazonie”, przeł. Elżbieta Kalinowska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020