Dawno niewznawiane książki Handkego, które zostały przełożone na polski, całkowicie zniknęły z antykwariatów po przyznaniu pisarzowi nagrody Nobla. Teraz powrócą. Tym samym polscy czytelnicy będą mogli osobiście zbadać, czy nazywany „kontrowersyjnym” austriacki pisarz rzeczywiście zasługuje na to miano.
Handke słynie z ostrych sformułowań. Tomasza Manna nazwał „okropnym pisarzem”. Jeszcze pięć lat temu mówił w wywiadach, że „jedyny prawdziwy Nobel to ten dla naukowców” i wyróżnienie dla pisarzy powinno zostać wreszcie zlikwidowane. Twierdził, że dzień przyznania Nobla to dla literatury „chwilowa kanonizacja”, która tak naprawdę niczego do niej nie wnosi. Po przyznaniu nagrody przyznał, że zmienił zdanie.
Handke od zawsze lubił prowokować. Już przy okazji debiutu („Szarańcza”) rzucił innym niemieckim autorom wyzwanie, oskarżając ich o impotencję twórczą, w sztuce „Publiczność zwymyślana” z 1966 roku aktorzy najdosłowniej wymyślają widzom. Otwarcie deklarował nienawiść do krytyków literackich i dziennikarzy, na pytanie „dlaczego pan pisze” zwykł odpowiadać: „dla pieniędzy, i kobiet”. Handke obnosił się też prowokacyjnie ze swoim mizoginizmem.
Jako pisarz został doceniony: jest laureatem licznych nagród, m.in. im. Hauptmanna, Buchnera czy Kafki, a także Międzynarodowej Nagrody Ibsenowskiej. A jednak przyznanie mu Literackiej Nagrody Nobla spotkało się z mieszanym odbiorem. Przeciwko nagradzaniu Handkego protestowali m.in. amerykański PEN Club, Bośniacy, Slavoj Żiżek. Salman Rushdie nazwał go „poważnym kandydatem do tytułu kretyna roku”, Jonathan Littel – „dupkiem”.
Opór budziły wypowiedzi literata odnoszące się do wojny w Jugosławii. W latach 90. pisarz opowiedział się po stronie Serbów, pozwolił sobie nawet porównać ich sytuację do losu Żydów w czasach Holocaustu. Handke negował fakt ludobójstwa w Srebrenicy, gdzie w 1995 r. Serbowie zamordowali 8 tys. Bośniaków. Kontrowersje budziła jego wydana w 1996 roku relacja z podróży „Podróż zimowa nad Dunaj, Sawę, Morawę i Drinę albo sprawiedliwość dla Serbii”, w której Serbowie zostali ukazani jako ofiary wojny domowej. Gdy podczas procesu Slobodana Miloszevicia Handke został wezwany jako świadek przez jego obrońców, nie stawił się w sądzie, przemawiał natomiast na rzecz oskarżanego o ludobójstwo przywódcy Serbów w 2006 roku.
Jego postępowanie wywołało w świecie literackim prawdziwe oburzenie, zablokowano jego kandydaturę do Nagrody Heinricha Heinego. Handke swoje poglądy tłumaczył miłością do Jugosławii, kraju swojej matki. „Jestem pisarzem, a nie sędzią. (…) Jestem miłośnikiem Jugosławii, nie tyle Serbii, ile Jugosławii. I chciałem towarzyszyć mojemu ulubionemu europejskiemu państwu w momencie upadku” – tłumaczył się pisarz.
Ubiegłoroczny Tydzień Noblowski w Sztokholmie obfitował w emocje. Na znak protestu przeciwko uhonorowaniu Handkego Literacką Nagrodą Nobla za rok 2019 z prac w Szwedzkiej Akademii zrezygnował jej długoletni sekretarz Petr Englund, który wojnę z Jugosławii obserwował jako reporter wojenny. Na jednej z głównych ulic protestowali Bośniacy. Ulubienicą sztokholmskiej publiczności została Olga Tokarczuk, która tego samego dnia odbierała literackiego Nobla za rok 2018. To ją oklaskiwano i fotografowano, Handke przemykał się hotelu, gdzie zakwaterowano Noblistów z miną niezachęcającą dziennikarzy do kontaktu. Nie poprawił sytuacji, wdając się w kłótnię z dziennikarzem już na pierwszej konferencji prasowej.
Pytany o swoje poparcie dla Serbów Handke krzyczał „Nie stawiajcie mi takich pytań!”. Wcześniej, w radio, także się uniósł: „Wszyscy pytają o to, co pan! I od żadnego człowieka, który do mnie przychodzi, nie słyszę, żeby mówił o tym, że cokolwiek mojego czytał! Że wie, co napisałem! Tylko te same pytania, czy znam światowe reakcje! Co o nich sądzę! Mam reagować na reakcje! A ja jestem pisarzem! Ja pochodzę od Tołstoja, pochodzę od Homera, pochodzę od Cervantesa! Zostawcie mnie wreszcie w spokoju i nie stawiajcie mi takich pytań!”.
W wykładzie noblowskim pisarz w okrężny sposób tłumaczył swoją postawę – mówił m.in. o inspiracji, jaką czerpał z opowieści matki o serbskich korzeniach i ze słowiańskich litanii religijnych.
Peter Handke urodził się w 1942 roku w wiosce Griffen w południowej Austrii. Matka pisarza – z pochodzenia Słowenka – była jedna z najważniejszych postaci w jego życiu. Swojego ojca, żołnierza Wehrmachtu, poznał dopiero jako dorosły człowiek. Handke zdecydowanie bardziej identyfikował się z klanem matki, którego członkowie działali w antyfaszystowskim ruchu oporu. Matka pisarza nie odnalazła się na emigracji w Austrii, popełniła samobójstwo, Handke poświęcił jej wydaną w 1972 roku książkę „Wunschloses Ungluck”.
W noblowskim wykładzie Handke mówił: „Najwcześniejszych wibracji czy sił napędowych nie dostarczyły mi sztuki piękne, lecz poruszające i przenikające dziecko, jakim wówczas byłem, słoweńsko-słowiańskie religijne litanie pod romańskim sklepieniem kościoła w pobliżu mej rodzinnej miejscowości Stara Vas. I te skierowane ku niebu i jednocześnie tak melodyjne wezwania wciąż przenikają mnie, obecnie już 77-latka, i wspierają; stroją struny dla mojej dalszej drogi pisarskiej; wpisują się w kaskady niebiańskich dźwięków i kadencji, bezgłośnie, jak choćby w cudownie długiej modlitewnej litanii loretańskiej do Matki Bożej” – mówił Handke, cytując obszerne fragmenty tej litanii w języku słoweńskim.
Wydawnictwo Esperons-Ostogi na początek zapowiada publikację czterech tekstów: „Powitanie rady nadzorczej”, „Pełnia nieszczęścia”, „Pewnej ciemnej nocy wyszedłem z mojego cichego domu” i „Krótki list na długie pożegnanie”. Jesienią można się spodziewać dramatów „Kaspar” i „Publiczność zwymyślana”, tomu esejów „Jestem mieszkańcem wieży z kości słoniowej”, „Wielkiego upadku” i „Kali”. Ma się także ukazać najnowsza powieść noblisty - „Drugi miecz” - opublikowana już po Noblu, w lutym 2020 roku.