Czy pamiętają państwo teleturniej „Najsłabsze ogniwo”? Emitowano go w TVN w latach 2004–2006 (licencja BBC) – jego formuła zakładała, że prowadzący będzie bezlitośnie jeździł po uczestnikach, szydząc z ich złych odpowiedzi na pytania i wyśmiewając ich tłumaczenia.
Dziennik Gazeta Prawna
W rodzimej wersji teleturnieju prowadzącą była feministka Kazimiera Szczuka. Fakt, że na taką rolę przystała intelektualistka o lewicowej autoidentyfikacji, zawsze mi mocno zgrzytał. Nie tylko z punktu widzenia moralnego, lecz przede wszystkim politycznego. Nie byłem jednak do końca pewien, co takiego zgrzyta. Wyjaśnił mi to dopiero Michał Rydlewski w książce, którą dziś prezentuję.
Michał Rydlewski, „Scenariusze kultury upokarzania. Studium z antropologii mediów”, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2019
Rydlewski to medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, który w swojej pracy nawiązuje do tez filozofa Andrzeja Szahaja, który już niemal dekadę temu zauważył, że ciągłe upokarzanie klas niższych i podległych ekonomicznie nie jest w naszych czasach przypadkiem. Że stanowi ono zwornik panującej ideologii neoliberalnej. Słabi muszą być stale przywoływani do porządku, by znać swoje miejsce w szeregu. A uderzanie w poczucie czyjejś wartości to jeden z lepszych sposobów na osiągnięcie tego celu. Chcesz nad kimś panować? Upokorz go.
Rydlewski przeanalizował polskie programy telewizyjne, które przyszły po „Najsłabszym ogniwie”. Mamy tu więc m.in. „Kuchenne rewolucje”, „Warsaw Shore”, „Mam talent' i wiele innych. Wrocławski medioznawca dorzuca nam na deser przykłady kilku opartych na logice upokarzania debat publicystycznych. Na przykład wałkowanego kilka lat temu tematu „słoików”, sporu o tożsamość dużej części wyżu demograficznego lat 80., który zaludnił metropolie (głównie Warszawę), stając się dla modelu neoliberalnego wielkim wyzwaniem. Sporu – dodajmy – przez obrońców neoliberalnego status quo raczej wygranego.
Na koniec Rydlewski rysuje trzy drogi wyjścia z kultury upokarzania. Pierwsza, i najbardziej oczywista, polegać powinna na zmianie paradygmatu społeczno-ekonomicznego, czyli rzeczonego neoliberalizmu. Ale to trudne do osiągnięcia. W drugim scenariuszu skłania się ku etyce życzliwości. W trzecim prowadzi nas nieoczekiwanie do – okołoreligijnego wręcz – namysłu nad męką i upokorzeniem Chrystusa oraz do wyciągnięcia z nich wniosków przydatnych także dziś.
W sumie Rydlewski daje nam w „Scenariuszach…” ożywczą mieszaninę teorii i praktyki. Wszystko zaś razem pozwala lepiej zrozumieć, jak mocno splecione są ze sobą kultura i ideologia. Choć przecież neoliberalny kapitalizm tak bardzo stara się nas przekonać, że żadną ideologią nie jest.