W scenicznym monologu grana przez Marię Maj Alma Rose, siostrzenica Gustawa Mahlera, mówi: „Więźniarka numer 50381 - Alma – gwiazda kabaretu. Olśniewasz Bestię. Bestia chce rywalizować z męskim obozem. Załatwia ci przeniesienie do swojego projektu. A więc zostajesz w końcu dyrygentką kobiecej orkiestry. W Auschwitz-Birkenau. Uważaj o czym śnisz, dziewczyno, bo się spełni.”
ikona lupy />
Żydowskie Tango na Orkiestrę Polin Music Festival Fot. Maciej Jaźwiecki (Muzeum POLIN) / Media / MACIEK JAZWIECKI


Trzy wieczory, pięć koncertów, światowe gwiazdy i premiery projektów specjalnych – tak wyglądał program trzeciej edycji POLIN Music Festivalu, który odbył się w Muzeum POLIN w dniach 28 lutego-1 marca. Na festiwalowej scenie wystąpili m.in. Michael Guttman, Lara St. John, Jing Zhao, Ohad Ben-Ari, JP Jofre, Matt Herskowitz, Pierre Genisson, trio Bastarda oraz orkiestry: Sinfonia Varsovia i NFM Leopoldinum.

Niedzielny wieczór poświęcony był żydowskiemu tangu. Koncert podwójny na skrzypce i bandoneon Argentyńczyka J.P. Jofre'a to zmysłowa interpretacja nowoczesnego tanga. Dostarcza pikantnych smakołyków, dodaje filmowe i impresjonistyczne odniesienia i tworzy przez nie romantyczny zestaw, złożony z sześciu części. Dla Jofre'a, jako kompozytora i bandoneonowego solisty ważne jest to, że bardziej porywające fragmenty są napisane dla niego samego, ale spokojniejsza część skrzypcowa, stworzona dla Michaela Guttmana daje tym utworom przestrzeń do oddychania.

ikona lupy />
Żydowskie Tango na Orkiestrę Polin Music Festival Fot. Maciej Jaźwiecki (Muzeum POLIN) / Media / MACIEK JAZWIECKI

Godnymi uwagi wyjątkami są środkowe części Cadenzy i Milongi, które przypominają słuchaczowi, że jest to przecież koncert podwójny. Duża część tego utworu ma w sobie znajome brzmienie, które słuchacz kojarzy z utworami Astora Piazzolli. Są chwile absolutnej magii, gdy bandoneon unosi się nad i pod ostatnią nutą skrzypiec. Trzyma w sobie nostalgię, do której trzeba wracać ciągle na nowo, szczególnie obecną w także zagranych w Polin duetach Como el Agua i Sweet Dreams, które wzmacniają koncert niesamowitą tęsknotą i szczerością. Obu artystom towarzyszyła Orkiestra Leopoldinum, która dowodził Christian Danowicz.

ikona lupy />
Dziewczęca orkiestra w Birkenau Polin Music Festival Fot. Maciej Jaźwiecki (Muzeum POLIN) / Media / MACIEK JAZWIECKI

Ale wydarzeniem, które najbardziej poruszało, była zaprezentowana w piątek, na otwarcie festiwalu, „Dziewczęca Orkiestra z Birkenau”. Trzeba tu przypomnieć, że w Auschwitz-Birkenau codziennie rozbrzmiewała muzyka. Marszów, walców i współczesnych wówczas rozrywkowych melodii słuchali więźniowie, którzy co rano opuszczali obóz i zmierzali do katorżniczej pracy oraz ci, którzy po selekcji na rampie prosto z transportu szli do komór gazowych. W niedzielę odbywały się specjalne koncerty dla nadzorców.

Na pomysł założenia kobiecej orkiestry w Birkenau wpadła kierowniczka obozu, esesmanka Maria Mandel, zwana przez więźniarki „Bestią”, bo wyróżniało ja niezwykłe okrucieństwo.

Autorką libretta do tego spektaklu, w którym muzyka jest podporządkowana ściśle teatralnej formie, jest Patrycja Dołowy, fotografka, artystka multimedialna, autorka sztuk teatralnych, esejów, artykułów.Dla mnie historia dziewczęcej orkiestry to jedna z tych opowieści, która potrzebuje zostać wysłuchana. Chciałabym, by muzyka, która grały kobiety w nieludzkich warunkach popłynęła na asli koncertowej uwolniona od swojego straszliwego kontekstu, a wraz z nią historie, które domagają się głosu” – tłumaczyła swoją rolę Dołowy. Utwory m.in. Schuberta, Bacha, walc cesarski Straussa syna oraz „Melodie cygańskie” Pabla de Sarasate.

ikona lupy />
Dziewczęca orkiestra w Birkenau Polin Music Festival Fot. Maciej Jaźwiecki (Muzeum POLIN) / Media / MACIEK JAZWIECKI

Okazją do stworzenia orkiestry było pojawienie się w Brzezince znanej skrzypaczki Almy Rose, siostrzenicy Gustava Mahlera. Kobieta żyła na aryjskich papierach we Francji, ale aresztowano ją po denuncjacji i wysłano do obozu. W scenicznym monologu grana przez Marię Maj Alma mówi: „Więźniarka numer 50381 - Alma – gwiazda kabaretu. Olśniewasz Bestię. Bestia chce rywalizować z męskim obozem. Załatwia ci przeniesienie do swojego projektu. A więc zostajesz w końcu dyrygentką kobiecej orkiestry. W Auschwitz-Birkenau. Uważaj o czym śnisz, dziewczyno, bo się spełni.”

W sumie przez orkiestrę przeszło ponad 60 kobiet. Tylko trzy z nich nie przeżyły wojny, w tym Alma, która zmarła na zatrucie pokarmowe.

Monolog 18-letniej wówczas wiolonczelistki Anity Lasker, jednej z dwóch żyjących dziś członkiń orkiestry, wypowiedziała ze sceny w Polin Ilona Janyst.: „Mańcia Migdał – Maria Mandel kochała muzykę i dzieci. Czasem po wysłaniu matki do gazu brała malucha na ręce i śpiewała o zaginionym skarbie. Zabierała na blok, stroiła w ładne ubranka, by po kilku dniach osobiście odprowadzić go do krematorium. Najbardziej kochała arię Cio-cio-san z Madame Butterfly Pucciniego. Zrywała nas w nocy z łóżek, bo tylko wtedy dźwięków nie zakłócały krzyki.” W spektaklu w Polin sopran tęskniącej za Pinkertonem gejszy z Nagasaki zostaje zastąpiony skrzypcami, na których z wirtuozerią zagrała Magdalena Sokalska. Mroczne, bogate tony nadały arii „Un bel di vedremo” dramatyczny wymiar, a z drugiej strony jaśniejsze, bardziej mosiężne brzmienie podkreśliło pełne nadziei urojenia bohaterki.

Joanna Niemirska wchodzi na scenie w rolę słynnej przed wojną śpiewaczki Doris Wilmanowski, która fragmenty swoich popisowych ról wykonywała prawie do śmierci z wycieńczenia. „Gdy gramy nasze melodie, dziewczyna idąca w szeregu upada twarzą w błoto. Koleżanka łapie ją za ręce i próbuje ciągnąć. Jeszcze kawałek. Ale tamta z błotem w resztce włosów i w ustach jest naprawdę ciężka. Mandel podchodzi i wymierza jej kopniaka. To bez znaczenia, bo dziewczyny już nie ma. Zdziera z niej sukienkę. Teraz przy wszystkich. Rzuca w błoto obok. Gdy wszyscy przejdą, gdy zabiorą trupa razem z kilkunastoma innymi, sukienka zostanie” – mówi Doris.

Te publiczne występy muzyczne w Auschwitz były formą propagandy nazistowskiej. Jeśli ktoś odwiedzał obóz, słyszał muzykę graną przez zdrowo wyglądających ludzi, nie widząc wycieńczonych i głodujących więźniów. Miejscowi mogli iść spać wierząc, że przetrzymywanych traktuje się sprawiedliwie i humanitarnie.