„Syn miasta” - nowa solowa płyta Muńka Staszczyka ukazała się w piątek - dwa lata po tym, jak lider T.Love ogłosił zawieszenie działalności swojego zespołu. Trzy dni przed premierą muzyk spotkał się z fanami i dziennikarzami na odsłuchu płyty. Było to pierwsze publiczne wystąpienie Muńka Staszczyka po wylewie, którego doznał podczas pobytu w Londynie (był tam na koncercie jednego ze swoich idoli, Boba Dylana) w połowie lipca. Muniek bardzo dziękował fanom za wsparcie i podkreślał, że dochodzi do siebie. Zaznaczał też, że choć płyta „Syn miasta” jest podpisana jego imieniem i nazwiskiem, jest to praca zespołowa. Choć początki tej współpracy nie były łatwe.
„W swoim muzycznym życiu zrobiłem kilka wolt. Pożegnanie się z kolegami z T.Love w 2017 r. było jedną z nich. Nie było łatwe, bo to było jak rozstanie z kobietą po długim związku, z kobietą, którą się kocha, a czasami nienawidzi” - powiedział podczas spotkania Muniek.
Po rozstaniu z zespołem Staszczyk nagrał piosenki Boba Dylana na płytę zespołu Dylan.pl, koncertował z grupą Muniek i Przyjaciele. Ukazał się też album „T.Cover”, na którym numery T.Love wykonali m.in. Nosowska i Acid Drinkers.
Muniek zaczął też szukać muzyków do nowego solowego projektu. Przyznał, że nie była to łatwa droga, pojawiło się wielu różnych wykonawców. Ostatecznie podjął współpracę z grupą muzyków, która ma za sobą udział w różnych stylistycznie projektach. Gitarzysta Jurek Zagórski nagrywał m.in. z Natalią Przybysz, Fiszem Emade, Krzysztofem Zalewskim. Perkusista Kuba Staruszkiewicz z Pink Freud, zespołami yassowymi. Pat Stawiński z Homosapiens, Kobietami, Marią Peszek, Przybysz i Zalewskim. Z kolei Katarzyna Piszek m.in. z Moniką Brodką, Arturem Rojkiem i Anią Dąbrowską, a w tym roku - jako Kasai - zadebiutowała płytą „Equals”.
„Chciałem wejść w objęcia innych muzyków, którzy inaczej pracują. Nie chciałem szukać muzyków sesyjnych i być ich dowódcą” - powiedział Muniek i przyznał, że początki nie były łatwe. Szczególnie, kiedy nowy zespół zakomunikował mu, że „będą potrzebowali bardzo dużo prób, czyli 10”. Muniek się przeraził, bo z T.Love potrafił próbować nawet 50 razy przez nagraniem nowego materiału.
Powiedział, że z jednej strony się przeraził, a z drugiej włączył mu się tryb wysokiego ego, które mówiło: „co mi będą młodzi mówili, jak mam grać”.
W rozmowie z PAP Katarzyna Piszek przyznała, że na początku zderzenie dwóch muzycznych światów reprezentowanych przez nią i jej kolegów oraz przez Muńka mogło budzić obawy.
„My pracowaliśmy szybko i intensywnie, a Muniek z T.Love zupełnie inaczej. Przyznał się, że dla niego tak mało prób nie mieści się w głowie. Wszystko się zmieniło, jak zaczęliśmy ze sobą grać. Pierwsze próby były decyzyjne, okazało się, że Zygmunt się uspokoił i zobaczył, że to działa” - powiedziała.
Staszczyk podkreślił, że zrozumiał, że trzeba oddać ludziom przestrzeń. Relacja z muzykami z nowego zespołu jest inna niż z kolegami w T.Love, których zna od kilku dekad. Teraz wreszcie doszedł do wniosku, że „nadszedł czas, żebym komuś zaufał, a nie myślał, że wszystko wiem najlepiej”.
Muniek zaufał też kompozytorom. Piosenki na album „Syn miasta” napisali Wojciech Waglewski, Jurek Zagórski, Katarzyna Piszek, Błażej Król, Jan Pęczak (gitarzysta T.Love), Olek Świerkot i Dawid Podsiadło. Ostatnia dwójka napisała pierwszy singiel dla Muńka - „Polę”. Dziś numer, w którym Muniek śpiewa „Pola Ty musisz z kolan wstać/ Bo tu już nie ma z czego brać/ W pociągach czujesz swąd domowej wojny/ Chociaż nie jesteś najpiękniejsza/ I na wybiegach masz gorsze miejsca/ Na kontynencie czy jest ktoś tak samotny”, ma już ponad 11 milionów wyświetleń na YouTube. Podczas spotkania z fanami i dziennikarzami przed premierą „Syna miasta” odebrał za „Polę” Złotą Płytę za Singiel Cyfrowy.
Muniek podkreślił, że „Pola” to piosenka o Polsce tu i teraz. Na płycie „Syn miasta” jest więcej numerów o podobnym wydźwięku, chociażby „Ołów” z wersem „ja kocham ten zafajdany chodnik, a Ku Klux Klan nie musi tutaj rządzić”.
O tym singlu Muniek wspomina też w wydanym właśnie wywiadzie rzece „King”, który przeprowadził z nim Rafał Księżyk. Do napisania tego tekstu zainspirowała go córka, która po powrocie z Włoch stwierdziła: „we Włoszech jest teraz pięknie, ale kocham ten zasrany warszawski chodnik”. Podobnie czuje sam Staszczyk.
Z Włochami wiąże się również pierwotna nazwa płyty „Syn miasta”. Muniek przyznał, że pierwszym tytułem miało być włoskie stwierdzenie „Tutto Bene” (wszystko w porządku), potraktowane nieco przewrotnie. „Moja córka jest związana z Włochem. Często tam bywałem, a że niespecjalnie mówię po włosku, to najczęściej powtarzałem właśnie ten zwrot. Kiedy jednak mówiłem znajomym, że chcę nazwać album +Tutto Bene+, pukali się w głowę. Nie czuli, o co mi chodzi” - powiedział.
Ostatecznie album nazywa się „Syn miasta”. Numer o tym tytule T.Love nagrali na początku lat 90., był to cover piosenki zespołu Mano Negra, do którego Muniek napisał swój tekst.
Na krążku „Syn miasta” znalazła się też Muńkowa wersja „Krajobrazu z wilgą i ludzie” Marka Grechuty do wiersza Tadeusza Nowaka. Jak stwierdziła Katarzyna Piszek, ten kawałek dobrze pokazuje jakim zaufaniem Muniek obdarzył swoich nowych współpracowników. W tym jazzującym utworze „pokazaliśmy, jak daleko można się puścić w muzycznej podróży. Okazało się, że zaufanie pozwala przekraczać granice, ograniczenia” - powiedziała Piszek.
Muniek stwierdził, że aktualnie z jego stanem ducha współgra utwór „Bo życie jest”, który skomponował Wojtek Waglewski. „Tekst jest o afirmacji życia i codzienności” - powiedział Staszczyk o piosence, w której śpiewa m.in.: „O piękny mój dniu, dzięki, że powitałeś mnie/ Jak pięknie, że mogę w kolorach twoich widzieć cię/ Bo słodkie jest światło, szczęściarzem jest ten, kto patrzy w słońce”. Producentem muzycznym płyty jest Jurek Zagórski, a za mix odpowiada Piotr Emade Waglewski. Na okładce znalazł się pies Muńka, mops Gluś.
W książce „King” Muniek mówi o nowej płycie: „Tam nie ma uwodzenia. Jest mówienie o tym, co się dzieje teraz. I to mówi Zygmunt. Mentalnie jest to bardziej płyta Zygmunta. (…) Muniek przez wiele lat raczej uwodził. A ta płyta nie uwodzi. Jest dorosła. (…) czuję, że przeszedłem na stronę opowiadacza”.
W książce Staszczyk opowiada o swoim dzieciństwie w Częstochowie. Fascynacjach muzycznych (m.in. Dylan i Johnny Cash) oraz sportowych (piłka nożna, w młodości tenis). O początkach T.Love, kryzysie w zespole, zawieszeniu działalności. O pierwszych podróżach zagranicznych, kryzysach w domu, ale też nocnych grach w karty z Janem Nowickim i wycieczkach na wschód. Przyznaje, że bywał „bezrefleksyjnym egoistą”, miał problemy z alkoholem, narkotykami. Potrafi krytycznie spojrzeć na swoje teksty sprzed lat. Dużo opowiada też o swoich muzycznych spotkaniach, m.in. z Korą, Zbigniewem Wodeckim, a przede wszystkim Robertem Brylewskim. To występując gościnnie na koncercie z T.Love w 2018 r. Brylewski ostatni raz wystąpił na scenie przed tragiczną śmiercią. Jemu Staszczyk poświęca książkę „King”.
Na pierwszej stronie książki Staszczyk wspomina jak został Muńkiem. „Jestem Zygmunt i słucham rocka” - powiedział nauczycielowi muzyki w liceum w 1978 r. Ten nazwał go Muńkiem i tak już zostało. W książce oraz podczas spotkania Muniek podkreślał, że wiele razy toczył w sobie walkę między Zygmuntem a Muńkiem.
„Czułem, że dochodziłem do ściany, że musi nastąpić zmiana, nie wiedziałem jeszcze - jaka” - powiedział.
Zmiana nastąpiła nie tylko, kiedy Staszczyk znalazł zespół, z którym nagrał „Syna miasta”. Zmienił go również przebyty w Londynie wylew.
„Dostałem drugie życie i teraz cieszę się z każdej sekundy. Inaczej się patrzy na świat po takich przejściach jak moje” - stwierdził Muniek.
Nie wie jeszcze, kiedy zagra koncerty promujące nowy album - prawdopodobnie w przyszłym roku. Autobiografia „King” ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Płytę „Syn miasta” wydała Agora.