"Adaptacja, którą pisałyśmy z Martą Konarzewską, daje szansę na inną niż u Iwaszkiewicza perspektywę. Siostry z Wilka nie żyją tylko w głowie Wiktora, spotykają się naprawdę, a sam Wiktor jest u nas pęknięty na tego +z wtedy+, +sprzed 15 lat+ i tego +dziś+. I konfrontuje się z przeszłością, sprawdza, badając wspomnienia, co w nim jest prawdą, a co ułudą" – powiedziała PAP reżyserka Agnieszka Glińska.
Jak dodała, w spektaklu sporo jest samego Iwaszkiewicza – jest jego język, fraza, niuansowość w opisie ludzkich relacji, płynności granic między płciami. "Myślę, że wchodzimy z autorem w uczciwy dialog, chociaż więcej niż sam autor zajmujemy się kobietami" – przyznała.
Zgodnie z zapowiedziami spektakl bogaty jest też w zapożyczenia i inspiracje. Słowa Virginii Woolf spotykają się z obrazami Mosesa Soyera i Raphaela Soyera, a u źródeł artystycznej wyobraźni Glińskiej stoi praca Rudolfa Schlichtera "The Artist with Two Hanged Women" – widać na niej naszkicowanego malarza, a obok niego dwie powieszone kobiety.
"Panny z Wilka Jarosława Iwaszkiewicza ukazały się w 1933 r. 46 lat później Andrzej Wajda zekranizował opowiadanie – film został nominowany do Oscara.
Bohaterem utworu jest 37-letni Wiktor Ruben, który w celu rekonwalescencji wybiera się do wuja na wieś. W majątku Wilko wracają do niego wspomnienia sprzed I wojny światowej, gdy romansował z tutejszymi kobietami. W spektaklu zobaczymy m.in. Dorotę Segdę, Annę Radwan, Ewę Kaim i Szymona Czackiego.