Obecnie mamy do czynienia z napięciami rasowymi w Stanach Zjednoczonych. Nominacje są odbiciem tego, co dzieje się w amerykańskiej polityce i społeczeństwie - powiedział PAP krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz o ogłoszonych we wtorek nominacjach do Nagrody Akademii Filmowej.

We wtorek Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła nominacje do Oscarów; "Zimna wojna" została nominowana w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nominację za zdjęcia do "Zimnej wojny" otrzymał operator Łukasz Żal, a Paweł Pawlikowski w kategorii najlepszy reżyser.

"Zgodnie z oczekiwaniami +Zimna Wojna+ Pawła Pawlikowskiego odniosła jeszcze większy sukces niż +Ida+, mamy do czynienia z trzema nominacjami" - powiedział Hrapkowicz.

Jego zdaniem "nominacja w kategorii film nieanglojęzyczny była już właściwie pewna, po tym, jakie sukcesy i nagrody ten film osiągnął wcześniej. O nominacji za zdjęcia dla Łukasza Żala również wiele się mówiło zwłaszcza w branży i w amerykańskiej prasie branżowej pisano od tym od dłuższego czasu" - dodał.

Według Hrapkowicza najważniejszym sukcesem, który zadziwił wiele osób, "to nominacja w kategorii najlepszy reżyser, w której Paweł Pawlikowski stanie w szranki chociażby z Alfonso Curaonem, reżyserem "Romy". Hrapkowicz zaznaczył, że nie wymienił tego reżysera przypadkowo, bo zarówno "Roma" jak i "Zimna Wojna" "to czarno-białe nieanglojęzyczne filmy, które osiągnęły wielki sukces".

W ocenie krytyka "+Roma+ osiągnęła nawet większy sukces i jest jednym z głównych faworytów tej ceremonii, bo Cuaron oprócz nominacji dla najlepszego reżysera jest też nominowany za zdjęcia, które sam zrobił do swojego filmu. +Roma+ jest też w przeciwieństwie do +Zimnej Wojny+ nominowana w głównej kategorii jako najlepszy film".

"Bez wątpienia jednak +Zimna Wojna+ osiągnęła w tegorocznych Oscarach już ogromny sukces" - dodał. Jednak, jak zaznaczył "konkurencja jest silna, bo w każdej z tych kategorii jest Alfonso Cuaron z filmem +Roma+, który jest moim zdaniem wybitny".

Komentując nominacje w kategorii najlepszy film Hrapkowicz podkreślił, że "uwagę zwracają dwa aspekty". "Pierwszy jest taki, że mamy do czynienia z nominacją dla filmu, który jest adaptacją komiksu - dla +Czarnej Pantery+ Kevina Feige - film ze stajni Marvela więc blockbuster komiksowy - to jest sytuacja bez precedensu" - mówił. Przypomniał, że od wielu lat "mówiło się, że Amerykańska Akademia Filmowa jest bardzo konserwatywna, że ignoruje popkulturę, że filmy z zakresu popkulturowego takie właśnie jak adaptacje komiksów nawet jeśli są dobre, są ignorowane".

Dodał, że "nominacja +Czarnej Pantery+, ma też związek z drugim aspektem, czyli bardzo silną obecnością wątków rasowych". Zwrócił uwagę, że "Amerykańska Akademia Filmowa sama jest złożona głównie z białych mężczyzn po pięćdziesiątce. Nie ma w niej żadnej różnorodności ani genderowej, ani rasowej, etnicznej", a jak mówił - "w tym roku oprócz +Czarnej Pantery+ nominowane są również +BlacKkKlansman+ Spike'a Lee, który opowiada autentyczną historię sprzed lat, ale bardzo aktualną o dwóch policjantach, którzy infiltrują Ku Klux Klan oraz "Green Book" Petera Farrelly.

Jego zdaniem film ten reprezentuje "kino środka", oraz próbuje przełamywać podziały etniczne budować mosty między zwaśnionymi stronami i zwalczać stereotypy etniczne, rasowe, przemoc i rasizm.

"Obecnie mamy do czynienia z ogromnymi napięciami rasowymi w Stanach Zjednoczonych, więc te kwestie są bardzo istotne. Widać to w nominacjach, są one odbiciem tego, co się dzieje w amerykańskiej polityce i społeczeństwie współcześnie" - dodał Hrapkowicz.

Krytyk zwrócił również uwagę na film "Faworyta" Yorgosa Lanthimosa. Przypomniał, że jest to jego drugi anglojęzyczny film. "Jeżeli już mówimy o tematach dyskryminacji, które wokół Oscarów od lat krążą, to tutaj mamy film właściwie kobiecy, bo występują w nim trzy główne bohaterki: Olivia Colman, która otrzymała nominację w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa oraz Emma Stone i Raichel Weisz, które otrzymały nominacje dla najlepszych aktorek drugoplanowych.