W2014 r. napisałem „Dziecięcą chorobę liberalizmu”. Zarzuciłem w niej pokoleniu ojców i matek polskich przemian ustrojowych pewien rodzaj politycznej niedojrzałości. Gdy czytam nową książkę Jarosława Kuisza, to widzę, że rodzimi liberałowie – a przynajmniej ich kolejna generacja – czują podobnie. Czas dorosnąć – mówi autor do swoich czytelników.
ikona lupy />
Jarosław Kuisz, „Koniec pokoleń podległości. Młodzi Polacy, liberalizm i przyszłość państwa”, Fundacja Kultura Liberalna, Warszawa 2018 / Dziennik Gazeta Prawna
Kuisz to wiodąca postać środowiska „Kultury Liberalnej”, która istnieje od niemal dekady – dzięki portalowi, książkom, konferencjom oraz obecności w mediach można już mówić o stałym miejscu „liberałów młodszych” na mapie polskiego życia intelektualnego.
Temat przecinania pępowiny powraca w ich aktywności bardzo często. Kultura nie lubi, gdy wrzuca się ją do jednego worka z liberałami pokolenia Adama Michnika, Leszka Balcerowicza czy Janusza Lewandowskiego. Z ludźmi odpowiedzialnymi za budowę intelektualnego oprogramowania dla polskich przemian wolnorynkowych. W KL ton nadają dziś (prócz Kuisza) ludzie tacy, jak Karolina Wigura, Łukasz Pawłowski, Piotr Kieżun czy Tomasz Sawczuk. Czyli późne roczniki 70. i 80. Te trzy albo cztery dekady różnicy to akurat tyle, by mówić właśnie o pokoleniu.
Pokolenie „liberałów młodszych” poświęciło więc dużo energii, by nie dać się „liberałom starszym” zagłaskać i ulepić na ich obraz i podobieństwo. Takie próby były, ale na szczęście się nie powiodły. Kultura swojej intelektualnej suwerenności dowiodła po 2015 r., gdy pomimo olbrzymiej presji środowisko odmówiło stanięcia w jednym szeregu z ortodoksyjnym anty-PiS-em pod sztandarem bezkrytycznej obrony całego dorobku III RP. Dla wielu starszych liberałów była to zdrada niebywała.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Książka Kuisza to kolejna (po „Nowym liberalizmie” Tomasza Sawczuka) próba autorskiego ogarnięcia politycznego momentu, w którym się znaleźliśmy po trzech dekadach przemian. Na plan pierwszy powraca tu temat pokoleniowego sporu. Kuisz apeluje tu do liberałów o dorosłość. Twierdzi, że nadszedł na to odpowiedni moment. Po raz pierwszy od XVIII w. w suwerennym i demokratycznym kraju, jakim dziś jest Polska, dochodzi do generacyjnej przemiany. Jest to okoliczność tak nowa i dotąd nieznana, że budzi olbrzymie rozedrganie. A w głowach „starych” uruchamiają się dawne skrypty. Na przykład przekonanie, że jak oni nie utrzymają steru, to polska niepodległość zaraz się rozleci. Maszyna wypadnie z trasy na pierwszym zakręcie i stanie się zakąską dla Putina czy drugą Wenezuelą. Lęki przed „bezrozumnym plebsem, który można kupić za 500+”, mieszają się ze strachem o „depolonizację i dechrystianizację”. Wszystkie te obawy są jednak wczorajsze i nie należy pozwolić, by nas paraliżowały.
Przekaz do starszych jest taki: szanujemy was i wasz dorobek. Ale przestańcie tak nieznośnie jęczeć i straszyć, że jeśli nie wy, to czeka nas katastrofa. Do młodszych Kuisz mówi dziarsko: „Ogarniemy”. Zmienią się wzorce, kody i inteligencki etos. Bo muszą się zmienić. Ale to nie oznacza, że Polska się zawali. Ogarniemy, bo nie takie rzeczy się już ogarniało.