Nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu” - choć wbrew potocznej opinii słynne zdanie Winstona Churchilla odnosiło się raczej do wszystkich pilotów walczących w bitwie o Anglię, a nie tylko Dywizjonu 303, to jednak Polacy mieli prawo być szczególnie dumni. Ich olbrzymi wkład w zwycięstwo był niezaprzeczalny.
Ludzie Niepodległości / Dziennik Gazeta Prawna
Już bezpośrednio z Dywizjonem 303 związany jest inny cytat: „Ci cholerni Polacy!”. Początkowo Anglicy mówili tak o polskich pilotach w złości, bo trudno się było z nimi porozumieć i uznawano ich za niesubordynowanych. Szybko jednak powiedzenie to stało się wyrazem podziwu dla męstwa i zaciekłości naszych lotników.
Po wylądowaniu Paszkiewicz najpierw otrzymał reprymendę, a za chwilę gratulacje z powodu zwycięstwa
Ich determinacja do walki była bezprecedensowa. Dywizjon 303 sformowano 2 sierpnia 1940 r. w Northolt, w znacznej części z pilotów wywodzących się 1 Pułku Lotniczego stacjonującego przed wojną w Warszawie. Choć gotowość bojową mieli osiągnąć 31 sierpnia 1940 r., pierwszy podniebny sukces odnotowali już dzień wcześniej. Podczas lotu treningowego porucznik Ludwik Paszkiewicz odłączył się od grupy i zestrzelił myśliwiec Messerschmitt. Po wylądowaniu Paszkiewicz najpierw otrzymał reprymendę za samowolne odłączenie się od eskadry, po czym gratulacje z powodu pierwszego zwycięstwa.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście
Dywizjon 303 szybko stał się jedną z najlepszych jednostek myśliwskich II wojny światowej. Największe zasługi miał w bitwie o Anglię. Po rozwiązaniu dywizjonu większość pilotów zdecydowała się na emigrację. Nie bez przyczyny: Witold Urbanowicz, jeden z dowódców, którzy zdecydowali się na powrót do kraju, został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Ostatecznie udało mu się jednak uciec na Zachód.