"Kiedy odchodzi artysta, to często jest okazja do przypomnienia jego osiągnięć, nagród, sukcesów. W przypadku Kory wydaje mi się to trochę zbędne, ponieważ wszyscy w którymś momencie swojego życia zetknęliśmy się z jej twórczością, z jej karierą - i nie tylko z jej muzyką, ale i z jej poglądami, wypowiedziami" - mówił Mann.
Podkreślił, że przypomni nie to, co Kora osiągnęła, ale jak. "Dane jej było żyć w okresie różnych faz naszego kraju. Na początku był komunizm, potem był komunizm z ludzką twarzą, potem były różne turbulencje, potem była Solidarność, stan wojenny, demokracja, a wreszcie parodia demokracji. I przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i z jasnymi poglądami" - powiedział, przypominając o niezależności artystki.
"Zawsze na swoim sztandarze miała napisane: +wolność+" - podkreślił Wojciech Mann, dodając też, że Kora "była diamentem najczystszej wody".
W Warszawie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach trwa ostatnie pożegnanie Kory - liderki zespołu Maanam. Wokalistkę, która - jak napisał jej mąż Kamil Sipowicz - "do końca była wierna religii słońca, wiatru i kwiatów", żegnają tłumy wielbicieli.