Nigdy w życiu nie spotkałam nikogo, kto mówi, że uwielbia dyskryminować kobiety” – pisze na samym wstępie Therese Huston. A jednak dyskryminacja jest faktem. Nawet w miejscach, które od lat stawiają sobie za cel szerokie włączanie kobiet do podejmowania najważniejszych decyzji. Czy winę za to ponosi wyłącznie czysty męski szowinizm? To byłoby zbyt proste.

Książka psycholożki poznawczej z Uniwersytetu w Seattle to jedna z najnowszych pozycji, które próbują nas zbliżyć do odkodowania genderowej pułapki. Polega ona na tym, że kobiety słyszą dziś ze wszystkich stron: „To jest wasz czas! Powinno was być pełno na samych szczytach. W polityce, w biznesie, w nauce, wszędzie. Nie ma przecież żadnego powodu, żeby was tam nie było. Nie jesteście już (aż tak bardzo) zależne ekonomicznie. Macie kompetencje. A tradycyjne struktury, które nie dawały wam rozwinąć skrzydeł, są w odwrocie. Naprzód, kobiety”.
Z drugiej strony możemy być pewni, że w ślad za tym równościowym komunikatem pojawi się zaraz jego brat bliźniak. Będzie szeptał, że kobiety są jednak trochę inne. A skoro są inne, to znaczy, że w roli liderek i przywódczyń będą się jednak zachowywały inaczej niż mężczyźni. Niby nie ma w tym nic złego. Przecież nie brak dowodów, że właśnie o to chodzi. Może wręcz potrzeba światu innego typu przywództwa? Przywództwa kobiecego.
Therese Huston, „Jak kobiety podejmują decyzje?”, przeł. Bożena Jóźwiak, Rebis, Poznań 2018 / Dziennik Gazeta Prawna
Powiedziawszy to, lądujemy zaraz w nie lada kłopocie. Można nawet powiedzieć, że to właśnie ten kłopot stanowi punkt wyjścia dla rozważań Therese Huston. Psycholożka bardzo szybko pokazuje, że to dokładnie z przekonania o innym sposobie podejmowania decyzji przez kobiety często wynika owa naturalna skłonność do ich praktycznej dyskryminacji. Inne zawsze jest wszak trudniejsze, bo niesprawdzone. A co, jeśli kobieta pęknie? Jeśli nie będzie potrafiła podjąć decyzji? Jeśli będzie zbyt długo konsultować? Szukać dziury w całym.
To jednak nie koniec. Huston dowodzi, że bardzo często problemy zaczynają się nie w momencie podjęcia decyzji, lecz potem. Ponieważ kobiety wciąż są mniejszością wśród decydentów, to ich najważniejsze i najbardziej brzemienne w skutki posunięcia są inaczej oceniane. Kiedy na przykład szefowa Yahoo Marissa Mayer wprowadza zasadę, że kończymy w firmie z telepracą, to wywiązuje się wielka dyskusja. Pojawiają się argumenty w stylu: „Jak kobieta może to robić innym kobietom, dla których praca z domu to jedyna szansa na jako takie łączenie kariery z rodziną?”. Kiedy zaraz potem na taki sam krok decyduje się CEO płci męskiej z koncernu Best Buy, dyskusji nie ma. Decyzje kobiet menedżerek oceniane są – zdaniem Huston – inaczej. Muszą się one tłumaczyć z tego, czy i dlaczego są inne od mężczyzn.
GazetaPrawna.pl
Książka Therese Huston jest oczywiście bardzo amerykańska. Została napisana w jasnym celu promowania genderowej różnorodności w dżungli Wall Street, gdzie przez wiele dekad pieniądz i testosteron były niemal synonimami. Wiele z zawartych w niej spostrzeżeń ma charakter uniwersalny. „Jak kobiety podejmują decyzje?” nie wyczerpuje oczywiście całej puli problemu. Możliwe również, że wielu feministkom się nie spodoba. W swojej dziedzinie jest to jednak pozycja solidna i dobrze udokumentowana. Czas poświęcony lekturze pracy Huston na pewno nie będzie stracony.