Konsul Konstanty Rokicki wystawiał podczas II wojny światowej fałszywe paszporty Paragwaju, czym uratował życie wielu Żydów przebywających w okupowanej Polsce - wynika z analizy źródeł przeprowadzonej przez ambasadę RP w Szwajcarii.
Wyniki analizy zostały zaprezentowane przez ambasadora RP w Szwajcarii Jakuba Kumocha podczas wystąpienia w Muzeum Pamięci Shoah w Paryżu w lutym br. Pełen tekst wystąpienia został opublikowany przez pismo "Polski Przegląd Dyplomatyczny".
Konstanty Rokicki był członkiem tzw. grupy berneńskiej – czyli zespołu dyplomatów, którzy podczas II wojny światowej produkowali w Szwajcarii paszporty latynoamerykańskie, aby ratować Żydów.
"W latach 1942–45 paszporty takie chroniły przed natychmiastową wywózką do niemieckich obozów i dawały znaczną szansę przeżycia Zagłady" - podkreślił Kumoch. Ważną rolę w działalności grupy berneńskiej odegrali pracownicy Poselstwa Polskiego, m.in. ówczesny ambasador Polski w Szwajcarii Aleksander Ładoś, działacz żydowski Juliusz Kuehl czy - jak wynika z najnowszych doniesień - właśnie Konstanty Rokicki.
Nie było jednego schematu postępowania w kwestii zdobywania fałszywych paszportów krajów Ameryki Łacińskiej. Jak jednak podkreśla w swoim wystąpieniu ambasador Kumoch, szczególnym przypadkiem wśród tych krajów był Paragwaj, ponieważ konsul honorowy tego kraju Rudolf Huegli sam nie wypisywał paszportów. Zamiast tego, paszporty in blanco były przekazywane do polskiego konsulatu i tam właśnie wypełniane.
Z analizy dokumentów wynika, że osobą, która "jest autorem paszportów Paragwaju i prawdopodobnie bezpośrednim sprawcą ocalenia wielu osób" był konsul Konstanty Rokicki. Urodził się w 1899 roku w Warszawie, a przed wstąpieniem do służby dyplomatycznej służył w polskim wojsku jako podoficer. Dwukrotnie odznaczono go za odwagę w czasie walk o niepodległość Polski w latach 1918–20.
Jak podkreśla ambasador Kumoch, analiza dostępnych dokumentów udowadnia, że autorem paszportów był właśnie Rokicki, a nie - jak głosiła inna teoria - Juliusz Kuehl. "Nic dziwnego, Rokicki był doświadczonym konsulem, Kuehl natomiast – niezwykle błyskotliwym organizatorem, biznesmenem, ale w pracy konsularnej nie miał doświadczenia. Paszport był zbyt drogi, by oddać go do obróbki osobie niedoświadczonej i ryzykować zniszczenie" - wyjaśnia Kumoch.
Do rąk adresatów w okupowanej Polsce były szmuglowane przez organizacje żydowskie potwierdzone notarialnie przez konsula honorowego Paragwaju kopie paszportów; oryginały sfałszowanych dokumentów pozostawały w Szwajcarii.
Jak ocenia Kumoch, jeśli chodzi o liczbę ludzi ocalonych dzięki paszportom latynoamerykańskim, "mówimy o kilkuset, być może o kilku tysiącach ocalonych".
"Polska była – według mojej wiedzy – jedynym państwem alianckim, którego poselstwo poparło tę próbę ratowania Żydów i wzięło na siebie produkcję części dokumentów" - podkreśla Kumoch. Dodaje przy tym, że akcji przez większość czasu kategorycznie sprzeciwiało się np. poselstwo USA. Jak jednak stwierdza, akcja nie miałaby szans powodzenia bez zaangażowania organizacji żydowskich, które "potrafiły zbudować sieci przemytu dokumentów", lecz z kolei te organizacje "nie mogły funkcjonować bez protekcji Polski."
Ambasador Kumoch podkreśla przy tym ryzyko, które podejmowali polscy dyplomaci - jako że byli "dyplomatami państwa bez terytorium i odpowiadali przed rządem, który miał siedzibę w Londynie, wysyłka dokumentów zaś była obciążona ryzykiem dekonspiracji. Prawdopodobnie mój poprzednik (Aleksander Ładoś) nie informował rządu o tym, że placówka fałszuje paszporty innego kraju. Brał na siebie ryzyko uznania za persona non grata, a nawet wydalenia ze Szwajcarii" - stwierdza.
Polski rząd na uchodźstwie dowiedział się o fałszywych paszportach dopiero w czasie powstania w getcie warszawskim. W maju 1943 roku wystosował do ambasadora Ładosia depeszę, w której stwierdza: "Motywy natury ściśle humanitarnej każą nam pójść w tych sprawach na daleko idące ustępstwa"
"Jest to jedno z najmocniejszych zdań dotyczących paszportyzacji" - podkreśla Jakub Kumoch.
Ustalenia zaprezentowane przez ambasadora Kumocha powstały w wyniku zainicjowanej przez niego akcji zbierania na całym świecie dokumentów archiwalnych poświęconych udziałowi polskich dyplomatów w tym procederze. "Dlaczego w ogóle zebraliśmy te materiały? Ponieważ widzieliśmy determinację konsula (honorowego RP w Zurychu Markusa) Blechnera i jego chęć przedstawienia sprawy paszportów w mediach. Ponieważ wśród szwajcarskich Żydów funkcjonowała legenda o +dobrym polskim ambasadorze+ i chcieliśmy znać prawdę, a przede wszystkim wykluczyć możliwość, że którykolwiek z naszych dyplomatów działał dla zysku" - tłumaczył w Paryżu Kumoch.
"Gdyby tak było, musielibyśmy być przygotowani na konfrontację z trudną rzeczywistością. Stąd praca nad odtworzeniem akcji ratunkowej. Dopiero po zebraniu setek dokumentów wykluczyliśmy taką możliwość" - dodał dyplomata.