Polski Instytut Sztuki Filmowej zmienia zasady współpracy z SFP – nie będzie już całorocznej umowy ramowej. Przez to więcej pieniędzy zostanie w budżecie.
Do końca ub.r. Stowarzyszenie Filmowców Polskich miało umowę ramową z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej na wykonywanie zadań z zakresu promocji polskiej twórczości filmowej. Realizując ją, zajmowało się m.in. polskimi stoiskami na festiwalach filmowych w Berlinie i Cannes. Porozumienie opiewało na kwotę nie mniejszą niż 4 mln zł rocznie. Ale nowy dyrektor PISF podobnej umowy z SFP już nie planuje.
– Absolutnie nie wykluczamy dalszej współpracy ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich – zapewnia Radosław Śmigulski, od grudnia ub.r. kierujący PISF. – Chcemy jednak, by odbywała się w ramach poszczególnych programów operacyjnych, a nie umowy przekazującej SFP kompetencje instytutu. Kontynuacja tego porozumienia oznaczałaby, że PISF nadal nie miałby właściwie kontroli nad promocją polskiej kinematografii – dodaje Śmigulski. Ma do porozumienia z SFP zastrzeżenia, które potwierdzili radcy prawni z działu prawnego PISF. Chodzi o to, że określono minimalne dofinansowanie, bez ustalenia maksymalnej granicy wydatków. – Zazwyczaj w umowach ramowych figurowały kwoty maksymalne. Nie pamiętam, dlaczego w tym przypadku stało się inaczej – zastanawia się Magdalena Sroka, dyrektor PISF do października ub.r. – Prawdopodobnie chodziło o Studio Munka. Jest ono częścią SFP, nie ma odrębnej osobowości prawnej, i określenie górnej granicy dofinansowania w porozumieniu mogłoby mu zamknąć drogę do ubiegania się o środki na inne cele niż promocja polskiego kina – stwierdza Sroka. W każdym razie realizując porozumienie, SFP nie przekroczył kwoty 4 mln zł. – Stowarzyszenie nigdy nie miało w instytucie żadnych przywilejów. Jego szczególna sytuacja – to, że często współpracowaliśmy – wynikała z tego, że dysponowało wystarczającymi środkami własnymi, aby podjąć się dużych projektów. Bo dofinansowanie z PISF może stanowić najwyżej 90 proc. kosztów, resztę wydatków beneficjent musi pokryć sam – mówi Sroka.
Ale to nie wszystko, bo porozumienie z SFP było też niezgodne z ustawą o kinematografii i statutem PISF, gdyż przekazało na zewnątrz zadania, które powinien wykonywać instytut. – To wynika z ograniczeń prawnych, jakim podlega PISF. Fundusze, jakie otrzymujemy z Ministerstwa Kultury, nie wystarczają na promocję polskiej kinematografii. Musimy więc to finansować z innych środków, pochodzących głównie ze wspieranych przez nas filmów. Tylko że tych pieniędzy nie wolno nam wydać bezpośrednio np. na budowę naszego stoiska na zagranicznym festiwalu. Możemy to robić tylko przez granty, tzn. dofinansowując inne podmioty, takie jak SFP – wyjaśnia Magdalena Sroka.
– W ramach porozumienia z PISF robiliśmy wiele rzeczy, które leżą w gestii instytutu – przyznaje Jacek Bromski, prezes SFP. – Jesteśmy na rynku filmowym dłużej od nich, więc ich wspieraliśmy swoim doświadczeniem w sprawach, którymi trudno by im było się zająć, takich jak festiwale polonijne. Nowe kierownictwo PISF stwierdziło, że w ten sposób instytut przekroczył przepisy. Może ma rację, nie wiem. Po stronie stowarzyszenia wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Teraz PISF zrobi więcej we własnym zakresie, a my będziemy mieli mniej pracy. I mniej wydatków, bo do 4 mln zł dotacji musieliśmy dołożyć 400 tys. zł środków własnych – stwierdza.
Dyrektor PISF zapewnia, że jeśli SFP złoży dobry projekt na promocję polskiego kina, dostanie dofinansowanie. Na razie aktywność w tej dziedzinie wykazują inne podmioty. Polskie stoisko na targi filmowe European Film Market w ramach tegorocznego Berlinale zorganizowało Stowarzyszenie Producentów Polskiej Animacji. PISF przeznaczył na to 497 tys. zł. Jeśli chodzi o wsparcie SFP, to Studio Munka dostanie w tym roku 2 mln zł z programu operacyjnego „Edukacja i upowszechnianie kultury filmowej”. SFP nie otrzymało natomiast dofinansowania na system wsparcia dystrybucji filmów polskich, europejskich i klasyki kina, na który chciało uzyskać 1,5 mln zł. – Będziemy rozmawiać z nimi o innych projektach – deklaruje Śmigulski.
Jak pisaliśmy w DGP, Ministerstwo Kultury po audycie obejmującym lata 2016–2017 oceniło działalność instytutu negatywnie, ujawniając niegospodarność i nieprawidłowości proceduralne. Natomiast wskazani przez resort biegli rewidenci uznali sprawozdania finansowe PISF za te lata za rzetelne, prawidłowe i zgodne z prawem.
Stowarzyszenie do 4 mln zł dotacji dokładało 400 tys. zł środków własnych.