O przyjemności ukrytej w niegodzeniu się z ludźmi - opowiada najnowszy spektakl Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku "Zemsta" Aleksandra Fredry. Przedstawienie reżyseruje Henryk Talar; premiera odbędzie się w sobotę.

„Zemsta", mimo że napisana blisko 200 lat temu, to bardzo współczesny tekst - mówił w środę na konferencji prasowej Talar.

Jak powiedział, wybór Fredry nie powinien dziwić. Talar mówił, że dramaturg pokazuje, do czego doprowadza brak umiejętności słuchania, brak tolerancji dla zdania innych ludzi. „Zadajemy pytanie, dlaczego tak się dzieje, że nie możemy się naprawdę porozumieć, bo nie pogodzić, tylko porozumieć" - mówił reżyser.

Talar nawiązał też do rozmowy między dwoma bohaterami dramatu - Cześnika i Rejenta na temat niepogodzenia się między sobą. "I tu jest idea naszego spektaklu, że to nie jest złość ludzi na siebie, ale to jest przyjemność, przyjemność w niepogodzeniu się i chcemy, żeby o tym to było przedstawienie" - dodał reżyser.

W spektaklu zmian w tekście nie ma. Talar mówił, że skrótów jest niewiele, jeśli już, to pojedyncze słowa. "Traktowaliśmy Fredrę jako źródło i traktowaliśmy Fredrę +po bożemu+. Forma jest współczesna, tekst ma być powiedziany perfekcyjnie, jak arcydzieło nakazuje" - dodał.

Reżyser zaproponował dyrektorowi białostockiego teatru trzy wersje "Zemsty": klasyczną, współczesną i z obsadą kobiecą. Dyrektor - jak mówił Talar - wybrał właśnie tę ostatnią. W ocenie Talara, rola aktorek w teatrze jest "rolą służebną" wobec ról postaci męskich. "Tak jest w światowej literaturze, tak jest w polskiej literaturze - faceci prowadzą te role, kobiety są tylko dopowiedzeniem bohaterów" - powiedział Talar.

W jego ocenie, aktorki mają też mniejsze możliwości pokazania swojego talentu na scenie, "są bardziej utalentowane od aktorów, a schowane". Dlatego - jak mówił - kiedy miał możliwość obsadzić aktorkami role męskie, to zrobił to. "Dlaczego nie mamy pokazać aktorek, które są fantastyczne, które są piękne w rolach męskich? To jest dodatkowy element tzw. teatru w teatrze" - dodał Talar.

W spektaklu niemal wszystkie role zarówno kobiece, jak i męskie grają kobiety, tylko rolę Wacława gra aktor. Jak mówiła Krystyna Kacprowicz-Sokołowska, która w przedstawieniu gra Rejenta i Milczka, to wielka przyjemność grać w takim zespole ten spektakl. Dodała, że największym wyzwaniem nie była wcale rola męska, a mówienie wierszem.

Talar ocenił, że spotkanie z białostockim zespołem było bardzo satysfakcjonujące. "Chciałbym podziękować za piękność w tym mieście, to mnie dobudowało. Ja nie wiedziałem, że powstanie takie przedstawienie, ono powstało dopiero, jak ja powędrowałem po Białymstoku" - dodał.

Spektakl został sfinansowany z budżetu województwa podlaskiego i miasta Białystok.