"Rotmistrz Witold Pilecki, porównując komunistyczne katownie z obozem w Auschwitz, powiedział, że +Oświęcim to była igraszka+. I rzeczywiście jedna z więziennych inskrypcji, zachowana tu, w piwnicach na ul. Strzeleckiej 8, dawnej katowni NKWD, mówi wszystko o tym miejscu. Brzmi ona: +Śmierć jest naszym wybawieniem+" - powiedział prezes IPN Jarosław Szarek, który poinformował w czwartek o planowanych poszukiwaniach szczątków ofiar.
"Rozpoczniemy poszukiwania. Być może znajdziemy ofiary tego, co tutaj się działo" - zapowiedział Szarek.
Podkreślił też, że w budynku przy ul. Strzeleckiej w 1945 r. znajdowała się Kwatera Główna NKWD na obszar tzw. Polski Lubelskiej, w której urzędował gen. Iwan Sierow. Sierow był współodpowiedzialny m.in. za zbrodnię katyńską, ale także - jak mówił Szarek - za podstępne aresztowanie w marcu 1945 r. przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, skazanych następnie w Moskwie.
Prezes IPN poinformował też, że piwnice (dawne kazamaty), w których więziono setki, a nawet tysiące rzekomych "wrogów ludu" oraz część parteru budynku przy ul. Strzeleckiej 8 na Pradze Północ - łącznie ponad 500 metrów kwadratowych - zostały zakupione za kwotę ok. 2 mln zł. W przyszłym roku powstanie tam ośrodek edukacyjny, który będzie podlegał warszawskiemu oddziałowi IPN. Instytut planuje zorganizować tam zajęcia, m.in. dla uczniów, dzięki którym każdy będzie mógł zapoznać się z warunkami, w których znaleźli się żołnierze Armii Krajowej, NSZ czy też powojennych organizacji niepodległościowych.
"To niezwykłe miejsce. To tutaj zaczęło się instalowanie komunistycznej władzy w Polsce i tu zachowały się tego ślady: piwnice z licznymi inskrypcjami więźniów. Możemy chyba zaryzykować stwierdzenie, że nie ma drugich takich piwnic z tak licznymi śladami po dawnych więźniach" - powiedział Szarek.
Wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który w Instytucie kieruje Biurem Poszukiwań i Identyfikacji, podkreślił, że poszukiwania ofiar komunizmu rozpoczną się "już w niedługim czasie". Tłumaczył, że zachowały się relacje wskazujące, że komunistyczni kaci ukrywali ciała ofiar na dziedzińcu budynku, a także w piwnicach.
"Będziemy chcieli przeprowadzić prace poszukiwawcze, których celem jest odnalezienie szczątków ludzkich. Takie działania będziemy prowadzili m.in. w piwnicach, które stały się własnością IPN (...). Naszym zadaniem jest sprawdzenie całego tego terenu i cieszę się bardzo, że po długim okresie oczekiwań będziemy mogli wreszcie to zrobić" - powiedział Szwagrzyk. Zapowiedział też, że nowy ośrodek IPN znajdzie się na "Mapie czerwonego terroru" - ścieżce edukacyjnej obejmującej takie miejsca jak np. dawne więzienie przy ul. Rakowieckiej na Mokotowie czy teren Łączki na wojskowych Powązkach.
W piwnicach przy ul. Strzeleckiej 8 w okresie stalinowskim więziono, brutalnie przesłuchiwano i mordowano żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego. Mieściła się tam Kwatera Główna NKWD w Polsce, a następnie do 1948 r. Areszt Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. "Trafiali tu ludzie, którzy nie mieli pewności czy przeżyją jeden, dwa czy trzy dni. W relacjach mieszkańców Pragi było to jedno z najbardziej strasznych, przerażających miejsc, o których bano się nawet mówić" - podkreślił dr Dariusz Gałaszewski, który kieruje pracami warszawskiego Biura Edukacji Narodowej IPN.
O siedzibie komunistycznych władz przy ul. Strzeleckiej można przeczytać m.in. w wydanym w 2013 r. przez Instytut Pamięci Narodowej albumie "Śladami zbrodni" - pierwszej po II wojnie światowej próbie skatalogowania miejsc zbrodni komunizmu w Polsce.
W albumie znajduje się meldunek jednej z siatek wywiadowczych Delegatury Sił Zbrojnych o kryptonimie "Pralnia II", w którym czytamy: "Dom jest na zewnątrz ogrodzony drutem kolczastym (...). Wieczorem budynek oświetlają cztery silne reflektory oraz strzegą wzmocnione straże zewnętrzne. Mieszkańcy sąsiednich domów opowiadają, że z budynku władz Bezpieczeństwa dochodzą stałe jęki, a nawet podobno odgłosy salw, związanych z wykonywaniem wyroków śmierci. Jest w każdym razie faktem, że w piwnicach budynku umierają ludzie na skutek bicia, podczas badania przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa".
W zbiorach IPN zachowały się także wspomnienia jednego z więźniów aresztu Jerzego Skorupińskiego "Bema", który opowiadał o przesłuchaniach. "NKWD chciało się dowiedzieć, kim naprawdę jest pan Miński. Katowali go w nieludzki sposób, aby się przyznał, do jakiej należy organizacji i po co przyjechał ze Śląska do Warszawy. Powiedziano mu, że dostanie 200 batów. Wymierzono mu karę wstępną 200 batów, miał sobie wybrać pałkę i tą pałą okładało go leżącego dwu bojców, inni stali mu na rękach i nogach. Dodatkowo nakazano mu liczyć, gdyż jak się pomyli mieli zacząć od nowa" - wspominał Skorupiński.