85 lat temu, 31 lipca 1932 r., w Niemczech w wyborach do Reichstagu Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników (NSDAP) otrzymała 37,4 proc. głosów. Uzyskując 230 mandatów na 608 naziści stali się najliczniejszą partią w niemieckim parlamencie.
PAP: Jak wyglądała scena polityczna schyłku epoki Republiki Weimarskiej? Na początku lat 30. mogło wydawać się, że bardziej prawdopodobne będzie przejęcie władzy w Niemczech przez komunistów, a nie narodowych socjalistów…
Prof. Eugeniusz C. Król: Komuniści niemieccy nie byli siłą samodzielną. Pamiętajmy, że byli sterowani z Moskwy. Formalnie mówiono, że KPD „utrzymuje żywe więzi z międzynarodówką komunistyczną”, ale w rzeczywistości o jej polityce decydowały najwyższe władze radzieckie. Celem polityki Moskwy było doprowadzenie do sytuacji, w której KPD byłaby jedyną liczącą się partią robotniczą w Niemczech. Głównym przeciwnikiem KPD była więc socjaldemokracja, którą nazywano „socjalfaszystami”. Zwalczanie narodowych socjalistów nie wydawało się dla nich tak istotne, jak walka z socjaldemokracją. Ta strategia prowadziła jednak do osłabienia znaczenia KPD, która miała silną pozycję w środowisku robotniczym, ale poprzez, jak później mówiono „sekciarstwo”, jej możliwości politycznego manewru były silnie ograniczone. Dobra organizacja tej partii i jej wysiłki były bowiem niwelowane przez fakt bycia ekspozyturą interesów radzieckich w Niemczech.
PAP: NSDAP, która w swojej nazwie odwoływała się do socjalizmu, na początku lat 30. zdobyła wpływy w środowisku przemysłowców…
Prof. Eugeniusz C. Król: Wokół tej sprawy narosło wiele mitów. Często mówi się, że wielki kapitał niemal od powstania NSDAP finansował jej działalność. Przez długi czas niemieccy przemysłowcy byli jednak wobec tego środowiska i głoszonych przez niego haseł bardzo sceptyczni. To zaczyna się zmieniać dopiero na początku lat 30., gdy władze NSDAP kontaktowały się ze środowiskiem bankierskim. Kluczowe okazało się spotkanie Hitlera i ówczesnego kanclerza Franza von Papena z kolońskim bankierem Kurtem von Schroederem 4 stycznia 1933 r.
Po wyborach z listopada 1932 r., które nie okazały się sukcesem narodowych socjalistów, przywódcy NSDAP uskarżali się na pustą kasę partyjną. Rzeka pieniędzy popłynęła do NSDAP dopiero później.
PAP: Wiosną 1932 r. w Niemczech odbyły się wybory prezydenckie, w których przemysłowcy stanęli murem za Hindenburgiem, a nie za Hitlerem. Czy NSDAP traktowała to starcie wyborcze jako rzeczywistą szansę na przejęcie urzędu prezydenta, czy raczej okazję do zaprezentowania programu i uruchomienia potężnej machiny propagandowej?
Prof. Eugeniusz C. Król: Adolf Hitler był już wówczas postrzegany przez elektorat NSDAP jako przyszły przywódca Rzeszy. Uczyniono więc wiele, aby wygrać te wybory. Hitler uzyskał na tyle duże poparcie, że nie pozwoliło ono na odniesienie przez Hindenburga zwycięstwa już w pierwszej turze. W drugiej rundzie głosowania Hitler poprawił nawet swój rezultat z pierwszej tury, co było znaczącym sukcesem NSDAP. Hindenburg uzyskał stosunkowo niski wynik – 53 proc. głosów. Na Hitlera głosowały okręgi, które tradycyjnie sprzyjały prawicy narodowej, na przykład Prusy Wschodnie, w których przecież Hindenburg był uważany za bohatera narodowego – zwycięzcę spod Tannenbergu w 1914 r. Hitler miał więc doskonałą pozycję wyjściową do kolejnych zwycięstw.
W czerwcu 1932 r. na konferencji gauleiterów stwierdzono, że te wybory były dobrą zapowiedzią przed wyborami parlamentarnymi. Uznano też, że będą one „generalnym rozliczeniem” narodu niemieckiego z polityką minionych 14 lat. Zaczęto lansować tezę, według której głównym obiektem ataków miał być nie tylko mniejszościowy gabinet kanclerza Franza von Papena, ale wszystkie rządy republikańskie od czasu „zbrodni listopadowej 1918 r.”. Strategia z czerwca 1932 r. jest bardzo istotna, ponieważ wyraźnie widać, że jest to początek totalnej wojny propagandowej z istniejącym systemem.
PAP: Ta strategia miała wsparcie potężnej i nowoczesnej propagandy sterowanej przez Josepha Goebbelsa…
Prof. Eugeniusz C. Król: Był to wielki postęp w stosowaniu technik i metod propagandowych, ale należy podkreślić, że trzeba je umieszczać we właściwym kontekście. Nowatorstwo machiny propagandowej NSDAP jest oczywiście ważne, ale najistotniejszym czynnikiem prowadzącym narodowych socjalistów do zwycięstwa był wielki kryzys gospodarczy, który w 1932 r. osiągnął swoje dno. Kryzys uderzał nie tylko w system finansowy i gospodarczy, ale przede wszystkim w zwykłe rodziny w Niemczech i strukturę społeczną. Ten kryzys był zjawiskiem na ogromną skalę i pchał zrozpaczonych, przeciętnych Niemców do poparcia programu, który w sposób względnie uporządkowany obiecywał im wyjście z tej katastrofalnej sytuacji.
Techniki propagandowe NSDAP opierały się na włączeniu ulicy w przekaz określonych haseł. Nie była to nowość, ponieważ to samo robili socjaldemokraci i komuniści, ale narodowi socjaliści robili to na jeszcze większą skalę i przy ogromnym zróżnicowaniu środków. Z różnych wyliczeń wynika, że w latach 1931-1932 liczba wydarzeń partyjnych organizowanych na ulicach, w halach i na stadionach sportowych przerosła znacznie działania SPD i KPD. Propaganda narodowosocjalistyczna była więc wszechobecna. NSDAP stosowała również dostępne wówczas środki masowego przekazu. Przez pewien czas partia nie miała możliwości stosowania najnowocześniejszego medium, jakim było radio. Można zresztą zauważyć, ze Hitler wypadał w radiu znacznie słabiej, niż podczas występów przed wielkimi tłumami. Szybko rozwijała się kontrolowana przez NSDAP prasa. Niezwykle wymyślnie komponowano plakaty propagandowe.
Oryginalnym „wynalazkiem hitlerowskim” były „loty nad Niemcami” („Deutschlandfluege”). Hitler przelatywał z miasta do miasta na kolejne wiece, pojawiając się na nich niczym wysłannik z niebios. Wygłaszał przemówienia, ściskał dłonie, pozdrawiał tłumy hitlerowskim pozdrowieniem i tak w trakcie kilku lotów przemierzał tysiące kilometrów. Rola tych działań w propagandzie NSDAP jest nie do przecenienia.
Między 16 a 30 lipca 1932 r. Hitler wygłosił przemówienia w 50 miejscowościach i jeśli wierzyć prasie partyjnej słuchały go trzy miliony osób. Największe zgromadzenie tego rodzaju miało miejsce w Królewcu. W zorganizowanym tam wiecu wzięło udział 200 tys. uczestników. Takie natężenie i różnorodność propagandy przynosiły efekty, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę jak podatny był społeczny grunt. Zdesperowany i przerażony skalą kryzysu przeciętny Niemiec nie zawsze rozumiał mechanizmy polityki, ale widział stan gospodarki i egzystencję swojej rodziny. Zastanawiał się, kto mógłby pomóc mu wyjść z tak ciężkiej sytuacji.
PAP: Jak Goebbels wspominał w swoich dziennikach wystąpienia Hitlera?
Prof. Eugeniusz C. Król: Dzienniki Goebbelsa są gigantycznym materiałem źródłowym, liczącym około 35 tys. stron. Zapiski za okres od 1 stycznia 1932 r. do 1 maja 1933 r., dotyczące okresu dochodzenia NSDAP do władzy, ukazały się we fragmentach w wersji „wygładzonej” już w 1934 r. Porównując je z oryginałem zauważamy duże różnice. Goebbels był zręcznym redaktorem, który nadał swojej opowieści dodatkowego dynamizmu. W notatce z 1 lipca 1932 r. opisywał nastrój i formę wieców wyborczych: „sprawy trzeba załatwiać stojąc, idąc, jadąc i latając. Najważniejsze rozmowy przeprowadza się na schodach, w korytarzu, przy drzwiach, w drodze na dworzec, niemal bez przytomności”.
Tempo kampanii wyborczej i funkcjonowanie Kierownictwa Propagandy Rzeszy (Reichspropagandaleitung der NSDAP) obrazuje również wygłoszone 27 lipca, a więc w kluczowym momencie kampanii, przemówienie Hitlera przed 120 tys. słuchaczy na stadionie Grunewald w Berlinie. Była to największa manifestacja polityczna jaką oglądano dotąd w stolicy Niemiec. Oczywiście ten rekord zostanie pobity po dojściu NSDAP do władzy, gdy takie wydarzenia organizowano już w warunkach pełnej kontroli monopolistycznej partii nad państwem.
Bez wątpienia propagandę narodowego socjalizmu słyszano i widziano tak często, że nie dało się od niej uciec. Była to propaganda totalna.
PAP: Jednym z najsłynniejszych plakatów wyborczych NSDAP jest ten przedstawiający szary tłum i hasło: „Unsere letzte Hoffnung: Hitler”…
Prof. Eugeniusz C. Król: Plakat „Hitler nasza ostatnia nadzieja” często pokazuję studentom jako przykład doskonałego wprzęgnięcia zdolności plastycznych w zadania propagandowe. Tłum na tym plakacie jest szary i zrezygnowany, natomiast wybija się propagandowe hasło, umieszczone na pierwszym planie. Było to zręczne dzieło plastyków pracujących dla NSDAP.
PAP: W jakim stopniu w kampanii wyborczej 1932 r. pojawiały się wątki antysemickie, będące zapowiedzią zbrodni dokonanych po 1933 r.? Czy tezy Hitlera z „Mein Kampf” przedstawiano jako realny program polityczny NSDAP?
Prof. Eugeniusz C. Król: Dla czytelników może być pewnym zaskoczeniem, że hasła antyżydowskie (uważam, że to określenie jest ściślejsze i bardziej klarowne niż antysemityzm) były w kampanii wyborczej stonowane. Program narodowego socjalizmu z 1920 r. był uznawany za niezmienny. W 1928 r. dokonano jedynie reinterpretacji jego zapisów dotyczących własności. W punkcie czwartym programu czytamy: „Tylko członkowie narodu mogą być obywatelami państwa. A tylko ci, w których żyłach płynie niemiecka krew, bez względu na wyznanie, mogą być członkami narodu. Dlatego żaden Żyd nie może być członkiem narodu”. Kolejny punkt rozwija ten zapis: „Ten, kto nie jest obywatelem państwa, może mieszkać w Niemczech jedynie jako gość i musi być traktowany jako podmiot prawa obcego państwa”. Te zapisy programu znajdą ponurą aktualizację po 1933 r., ale w kampanii wyborczej z 1932 r. głoszono nieco inną kombinację haseł.
Naczelnym wezwaniem było: „Niemcy, obudźcie się! Dajcie władzę Hitlerowi!” („Deutschland erwache! Gebt Adolf Hitler die Macht!”). Hasła stosowane przez propagandę NSDAP były więc wysuwane elastycznie i dostosowywane do zmieniającej się sytuacji oraz, jak dziś powiedzieliby specjaliści ds. marketingu politycznego, do określonego „targetu”. Czasami apelowano do tradycyjnego elektoratu wiejskiego, w innych momentach do niemieckich katolików, kobiet, młodzieży.
Największym wrogiem propagandy pozostawała w tym czasie socjaldemokracja, a nie komuniści i do pewnego stopnia również katolicka Partia Centrum. SPD piętnowano jako partię marksistowską, tę ideologię zwalczali narodowi socjaliści, ponadto socjaldemokracja była stałym elementem koalicji rządowych Republiki Weimarskiej. SPD należała w opinii NSDAP do obozu wrogów i zdrajców z listopada 1918 r., którzy doprowadzili do powstania przez nikogo nie chcianej, ułomnej republiki. Ze słabości republiki wynikała ciągła karuzela zmieniających się gabinetów i często rozpisywane wybory. Krótko mówiąc, NSDAP stosowała nowoczesny jak na owe czasy mechanizm socjotechniczny dostosowania swoich haseł do poszczególnych grup wyborców. Na pierwszy plan jednak wysuwało się hasło „Deutschland, erwache!”, walka z „systemem” (wersalskim) i „układem” (weimarskim). Elementem pozytywnym miało być budowanie spoistej „wspólnoty narodowej” (Volksgemeinschaft).
Poza SPD i Partią Centrum krytykowano również prawicę narodową oraz naciskano na nią, gdyż była głównym czynnikiem wspierającym funkcjonowanie urzędu prezydenckiego oraz mniejszościowego gabinetu Franza von Papena. Inny przedstawiciel tej części sceny politycznej Alfred Hugenberg z Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej (Deutschnationale Volkspartei – DNVP) naciskał na prezydenta, aby wybrał Hitlera na kandydata do urzędu kanclerskiego. Po nieudanych próbach, po wyborach lipcowych i listopadowych nastąpił tak zwany „skok do przodu”. W kampanii wyborczej do parlamentu najmniejszego kraju związkowego Lippe-Detmond NSDAP zaangażowała całą swoją machinę partyjną. Goebbels uznał, że należy pokazać sprawność machiny wyborczej. Zwycięstwo wyborcze NSDAP w tym pozornie niewiele znaczącym kraju związkowym w styczniu 1933 r. zadecydowało o zmianie stanowiska Paula von Hindenburga i powierzeniu Hitlerowi urzędu kanclerza. Wcześniej prezydent wyrażał się o przywódcy NSDAP bardzo krytycznie, nazywając go „kapralem”. Niektóre z jego opinii są wręcz uznawane za anegdotyczne i nie wiadomo czy są prawdziwe.
PAP: Czy NSDAP zakładała siłowe przejęcie władzy? Czy Hitler jednak obawiał się ponownej kompromitacji jaką był pucz z 1923 r.?
Prof. Eugeniusz C. Król: Nic nie wiadomo na temat takich planów kierownictwa NSDAP. Oczywiście były frakcje, głównie związane z bojówkami Ernsta Roehma, które głosiły postulaty drugiej rewolucji i zastąpienia Reichswehry nową armią rewolucyjną czyli SA. Kierownictwo partyjne wciąż jednak skupiało się na zdobyciu władzy poprzez mechanizmy demokratyczne Republiki Weimarskiej i potem umocnienia tej władzy w duchu totalitarnym. Wydaje się, że Hitler uznawał tę drogę za skuteczną i lepszą niż rozwiązania siłowe. Z pewnością miał w pamięci swój nieudany i groteskowy pucz z 1923 r. Myślę, że akurat w 1932 r. nie miał pokusy przejęcia władzy metodami niedemokratycznymi.
PAP: Czy członkowie NSDAP nie byli rozczarowani, jak to określił Goebbels „nieznacznym zwycięstwem” z lipca 1932 r.?
Prof. Eugeniusz C. Król: Byli rozczarowani. W NSDAP zapanowało nawet zwątpienie i rezygnacja wynikająca również z problemów finansowych. Postanowiono przeprowadzić wewnętrzny instruktaż struktur, podczas którego tłumaczono, że te problemy nie mogą być przeszkodą w kolejnych działaniach.
Problemem były również wspomniane walki frakcyjne. Mam tu na myśli, niezależnie od Roehma, istnienie grupy braci Gregora i Otto Strasserów, którzy w działalności NSDAP mocnej akcentowali „socjalizm” niż „naród”. Byli do pewnego stopnia zwolennikami rozwiązań lewicowych, w mniejszym zakresie nacjonalistycznych. Po wyborach 1932 r. głosili hasło odrzucenia dalszego manipulowania nastrojami mas zmęczonych karuzelą wyborczą. Mówili o przeprowadzeniu „pracy oświeceniowej”, czyli indoktrynacji w partii i związanych z nią organizacjach. W kulminacyjnym momencie sporów w partii Gregor Strasser złożył nawet mandat deputowanego do Reichstagu i wszelkie funkcje partyjne. Ten okres przesilenia przyniósł jednak uporządkowanie szeregów NSDAP przed decydującą rozgrywką o władzę. Gregor Strasser zginął podczas „nocy długich noży” w lecie 1934 r., czyli w wyniku krwawej rozprawy z grupą Roehma w SA.
PAP: Czy rok 1932 może być więc traktowany jako zapowiedź politycznego zwycięstwa NSDAP ze stycznia 1933 r.?
Prof. Eugeniusz C. Król: Myślę, że ten proces dochodzenia do władzy należy też rozpatrywać w dłuższej perspektywie chronologicznej. Do końca lat 20. NSDAP była jedną z dość dużego grona partii, które znaczyły bardzo niewiele. Było to ugrupowanie prowincjonalne, niezbyt wyróżniające się spośród innych radykalnych, antywersalskich grup politycznych. Duże partie przechwytywały część głoszonych przez nie haseł, ponieważ panowała narodowa zgoda co do tego, że zapisy traktatu wersalskiego są dla Niemców nie do przyjęcia.
Momentem kluczowym dla „złapania wiatru w żagle” przez NSDAP był początek lat 30. i pogłębiający się kryzys gospodarczy. Wówczas radykalne hasła zaczęły docierać do coraz szerszych kręgów wyborców, którym wcześniej nie przychodziło do głowy popieranie tej hałaśliwej grupy i jej dość operetkowego przywódcy.
Dla sukcesu NSDAP wielkie znaczenie miała również słabość Republiki Weimarskiej. Państwo to stawało się z roku na rok coraz słabsze, aż wreszcie właściwie przestało istnieć, czego przykładem mógł być brak większości parlamentarnej dla gabinetu von Papena. Niewątpliwie była to oznaka agonalnego stanu republiki.
Zadanie narodowym socjalistom ułatwił również stan wrogości pomiędzy partiami „klasy robotniczej” – SPD i KPD. Były to partie posiadające bardzo zdyscyplinowany elektorat, jednak ich starcie było podsycane z Moskwy. Jednocześnie prawica narodowa reprezentowała stanowisko pełne hipokryzji i oportunizmu, zakładające, że zapanuje nad Hitlerem, który miał być dla niej wygodny jako pogromca marksizmu, socjaldemokratów i komunistów oraz Republiki Weimarskiej. Planowano wziąć go pod polityczną kontrolę, a następnie wykorzystać do własnych celów.
Również prezydent von Hindenburg wychodził z podobnych założeń i nie miał wystarczającej wyobraźni, aby pojąć, że Hitler to niezwykle niebezpieczny przeciwnik, mający za sobą sprawny aparat partyjny i populistyczną, ale przemyślaną wizję dojścia do dyktatury monopartyjnej. Środowiska te spotkała kara, ponieważ zaledwie kilka miesięcy po dojściu Hitlera do władzy ich ugrupowania były zmuszane do samorozwiązania się. Hindenburg po styczniu 1933 r. coraz szybciej tracił na znaczeniu. Po jego śmierci w sierpniu 1934 r. na scenie politycznej pozostało tylko NSDAP, które za pomocą kilku posunięć parlamentarnych zdążyło już przejąć efektywną kontrolę nad państwem, stale ją umacniając. Tak można podsumować skrótową z konieczności odpowiedź na pytanie o to, jakie czynniki zdecydowały o przejęciu władzy przez NSDAP.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)