W polskiej publicystyce mamy palącą potrzebę rozmowy. Ale nie o byle czym, tylko rozmowy pobudzającej do myślenia. Takiej, której nie kończymy po kilku chwilach w poczuciu rosnącego znużenia. Tom wywiadów Michała Sutowskiego przynajmniej częściowo wychodzi naprzeciw tej niezaspokojonej tęsknocie.
/>
„Rok dobrej zmiany” to prawie 20 długich rozmów o Polsce i o świecie. Najwięcej jest w nich polityki, sporo ekonomii. Zwłaszcza tej politycznej. Do tego geopolityka, sprawy obyczajowe i historia najnowsza. Wszystkie zostały przeprowadzone w kilka lub kilkanaście miesięcy po polskich wyborach 2015 r. i przejęciu pełni władzy przez PiS. Każda próbuje się więc na gorąco zmierzyć z dorobkiem tzw. dobrej zmiany.
Michał Sutowski, od lat jedna z szarych eminencji środowiska „Krytyki Politycznej”, wywiady robi dobre. Nie stara się rozmówcy zdominować, ale też umie trzymać go w ryzach. Zazwyczaj jest do swoich wywiadów bardzo dobrze przygotowany. Oznacza to, że jak rozmawia z Antonim Dudkiem o książce Jarosława Kaczyńskiego „Porozumienie przeciw monowładzy”, to tę książkę dokładnie przeczytał. A do tego ma na świeżo przeczytane również najważniejsze książki Dudka. Nie skłamię pewnie, jeśli powiem, że skrupulatność i oczytanie to ważna cecha wyróżniająca Sutowskiego na tle innych publicystów.
W „Roku dobrej zmiany” klucz doboru rozmówców był dwojaki. Po pierwsze – mieli nie być przewidywalni. Sutowski celowo nie sięgnął po pierwszy, ani nawet drugi szereg twarzy pro- i anty-PiS. Zamiast tego interesowali go obserwatorzy, którzy stoją gdzieś poza głównym frontem politycznego sporu. Ale jednocześnie wiedzą, co w trawie piszczy, bo się obracają albo kiedyś obracali w środowisku polityków. Prócz wspomnianego Dudka mamy tu więc twórcę postulatu utworzenia IV RP Rafała Matyję, byłego doradcę Lecha Kaczyńskiego ds. europejskich Marka Cichockiego czy współtwórcę polityki wschodniej z czasów pierwszego rządu PiS Pawła Kowala. Jak na mój gust Sutowski mógłby tę listę jeszcze o parę kojarzonych z prawicą nazwisk poszerzyć. I szkoda, że tego nie zrobił.
Po drugie – w książce miało być dużo kobiet. Co chwalebne z racji praktycznej walki z codziennym patriarchatem polskich elit opiniotwórczych. Jest więc zazwyczaj mocna i ciekawa Ewa Łętowska. Są Kinga Dunin, Agnieszka Graff czy Kazimiera Szczuka (w tych akurat wypadkach o nieoczywistości nie ma co mówić, bo wszystkie trzy autorki od lat są z „Krytyką” blisko). Warto też odnotować parę „nowych” twarzy: znawczynię tematyki wschodniej Ludwikę Włodek czy mieszkającą we Francji ekonomistkę Annę Gromadę. Stawkę uzupełniają lewicujący, ale zawsze ciekawi mężczyźni – Maciej Gdula, Andrzej Leder czy Michał Bilewicz.
Jednego wniosku z „Roku dobrej zmiany” wyciągnąć się nie da. Bo to – i całe szczęście – nie jest książka, z którą pod pachą można się udać na barykady wojny PiS z anty-PiS. Trzeba tu raczej mówić o pogłębionej analizie. Sprawdzeniu paru wątków umykających głównemu nurtowi debaty (Czy PiS ma politykę wschodnią? Czy da się jeszcze naprawić wygaszony Trybunał Konstytucyjny?). Oraz spojrzeniu na głębsze przyczyny zmiany politycznej roku 2015.