Eduard Koczergin urodził się w Leningradzie z matki Polki i ojca Rosjanina w roku 1937, pamiętnym roku Wielkiej Czystki. Ojca aresztowano tuż przed jego narodzinami (i niebawem rozstrzelano), matkę Bronisławę Odyniec stalinowski wymiar sprawiedliwości skierował do łagru, kiedy Eduard miał dwa lata.
Chłopiec trafił najpierw do mieszkających w Leningradzie polskich krewnych, potem do domu dziecka przy NKWD, gdzie przechowywano potomstwo uwięzionych wrogów ludu. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej nieznający języka rosyjskiego czterolatek został wraz z innymi dziećmi ewakuowany za Ural, pod Omsk, do kolejnej „placówki opiekuńczej” prowadzonej przez bezpiekę. W roku 1945, gdy Wielka Wojna Ojczyźniana dobiegła końca, Eduard postanowił uciec z zakładu i wrócić do domu. Wędrówka przez Rosję zajęła mu następne sześć lat. Pamiętnik tej tułaczki Koczergin, później uznany scenograf, spisał dopiero po siedemdziesiątce.
„Ochrzczeni krzyżami (krieszczionnyje kriestami) – dawne określenie więźniów z rosyjskich zakładów karnych (tradycyjnie budowanych na planie krzyża), będące też atrybutem tak zwanych autorytetów kryminalnych, do których w czasach stalinowskich dokooptowywano więźniów politycznych. Pojęcie szerokie, niejednoznaczne...” – tłumaczy w krótkim wstępie autor. Oczywiście stwierdzenie, że Rosja epoki Stalina była jednym wielkim więzieniem, jest dość banalne – nie oddaje też głębi całej sprawy. Tytuł, jaki Koczergin nadał swoim wspomnieniom, wskazuje na coś więcej – na to mianowicie, że system totalitarnej kontroli, odziedziczony jeszcze, gwoli precyzji, po czasach caratu, a przez bolszewików sumiennie udoskonalany, miał swoją drugą, nieoficjalną twarz: niewolniczą, więzienną, łagrową kulturę z jej osobliwym podejściem do miłosierdzia, honoru i wartości ludzkiego życia. To dzięki istnieniu tego podziemnego świata, w którym wprawdzie gloryfikowano okrutną przemoc, nieuczciwość i przestępczy arystokratyzm, ale z drugiej strony uważano za normalne pewne sprawy, które powszechnie uważa się za nienormalne – jak to choćby, że mali chłopcy włóczą się samopas po dzikim, spustoszonym świecie – a zatem to dzięki temu podziemiu mały Eduard mógł przejść przez sowieckie ucho igielne: odnaleźć matkę po wielu latach.
Pozostało
76%
treści
Powiązane
Reklama