„Akt konfederacji generalnej koronnej, która ze względu na miejsce powstania równie dobrze mogłaby nosić miano petersburskiej, unieważniał uchwały Sejmu Wielkiego i przywracał stare prawa kardynalne. Władze konfederackie, powołując się na gwarancje, zwróciły się formalnie o pomoc do Katarzyny II” – pisał Aleksander Czaja („Lata wielkich nadziei”).
Zawiązanie konfederacji było pochodną niezadowolenia prorosyjskiego obozu magnackiego (członków sejmowego ugrupowania tzw. pieczeniarzy) z reform Sejmu Czteroletniego, a w szczególności wyrazem sprzeciwu wobec porządkowi ustrojowemu, który zapanował w Rzeczpospolitej po uchwaleniu 3 maja 1791 r. konstytucji. Formalnie zrzucała ona protektorat rosyjski nad Polską, zmniejszała wpływy polityczne magnaterii na zarząd kraju, znosiła instrukcje poselskie, konfederacje i liberum veto.
Według przeciwników ustawy zasadniczej, była ona „spiskiem monarchicznym” przeprowadzonym w wyniku działań „nielegalnego sejmu”. Jej twórców podejrzewano o jakobińskie sympatie, co było równoznaczne z zarzutem o wspieranie rewolucyjnej Francji.
Po uchwaleniu konstytucji w kraju zapanowała powszechna euforia, która udzieliła się także Stanisławowi Augustowi. Zawarcie w marcu 1790 r. porozumienia z Prusami sprawiło, że na królewskim dworze nie dopuszczano do wiadomości, że reformy mające na celu uzdrowienie państwa mogą zostać anulowane. Możliwości rosyjskiej interwencji nie brano poważnie pod uwagę nawet wówczas, gdy w styczniu 1792 r. Rosja i Turcja zakończyły działania zbrojne i zawarły pokój.
Już w listopadzie 1791 r. grupa magnatów na emigracji skupiona wokół Stanisława Szczęsnego Potockiego i Seweryna Rzewuskiego rozpoczęła przygotowania do zawiązania konfederacji przeciwko konstytucji. Jak pisała Krystyna Zienkowska, „Polscy malkontenci (...) zapewniali Rosję, że większość kraju czuje się zniewolona i zastraszona” („Stanisław August Poniatowski”).
Ich działania nie spotkały się wówczas z większym odzewem ze strony polskich władz. „Kiedy dowiedziano się o knowaniach Potockiego i Rzewuskiego, początkowo śmiano się z nich, bagatelizując zagrożenie, ponieważ powszechnie wiadomo, że Leopold II (cesarz rzymsko-niemiecki – PAP) sprzyja Polakom” – pisał Piotr Derdej („Zieleńce-Mir-Dubienka 1792”).
Jednak gdy 1 marca 1792 r., po śmierci przychylnego Polsce Leopolda II, na tron cesarski wstąpił Franciszek II, widmo wojny z Rosją stało się coraz bardziej możliwe. Dodatkowo, Sejm Rzeczpospolitej na próżno próbował skłonić niezadowolonych z reform emigrantów przebywających w Rosji do złożenia przysięgi wierności na Konstytucję 3 Maja.
27 kwietnia 1792 r. trzynastu magnatów przebywających w Petersburgu zawiązało konfederację generalną koronną. Pod aktem konfederacji podpisy złożyli: generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki, hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki, hetman polny koronny Seweryn Rzewuski, kasztelan przemyski ks. Antoni Czetweryński, kawaler orderów Jerzy Wielhorski, chorąży bracławski Adam Moszczeński, chorąży czerwonogrodzki Antoni Złotnicki, podczaszy włodzimierski Jan Zagórski, wojski wschowski Jan Suchorzewski, łowczy czernichowski Franciszek Hulewicz, pułkownik buławy polnej koronnej Michał Kobyłecki i wojewodzic (syn wojewody – PAP) podolski Jan Świejkowski.
Marszałkiem konfederacji został Stanisław Potocki, władzę nad wojskiem sprawowali Branicki i Rzewuski. Sekretarzem konfederacji mianowano poetę i publicystę Dyzmę Bończę-Tomaszewskiego.
Akt konfederacji – jak tłumaczył Derdej „napisany kwiecistym, typowo sarmackim językiem doby saskiej” - liczył 40 stron tekstu zredagowanego przez rosyjskiego gen. Wasilija Popowa, bliskiego współpracownika ks. Grigorija Potiomkina.
W akcie argumentowano, że - ze względu na nieudolne panowanie Stanisława Augusta określanego mianem „despoty” - w Polsce nie szanuje się wolności i praw szlacheckich, czego dowodem jest zniesienie liberum veto i wolnej elekcji. „A że Rzeczpospolita podbita i w rękach swych ciemiężycielów moc całą mająca, własnymi się z niewoli dźwignąć nie może siłami, nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do wielkiej Katarzyny, która Narodowi Sąsiedniemu przyjaznemu i sprzymierzonemu z taką sławą i sprawiedliwością panuje” – uzasadniano.
„Ładunek nienawiści do Konstytucji 3 maja i jej autorów zawarty w pismach twórców konfederacji targowickiej mógłby być najlepszym dowodem, że stanowiła dzieło groźne dla dawnego systemu politycznego, w którym tacy magnaci, jak Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski i ich adherenci, czuli się na swoim miejscu, w swojskim, dobrze znanym świecie. Zbyt wiele jednak w pismach targowickich cynizmu, bałamutnych argumentów, zakłamania” – oceniała Zienkowska.
Przywódcy konfederacji uzgodnili z Katarzyną II, że po dotarciu do Polski, przy ochronie Rosjan, ogłoszą jej akt w miejscowości Targowica nad Siniuchą w południowo-wschodniej części Rzeczpospolitej. Dokument miał zostać wydany pod nieprawdziwą datą – 14 maja. Do zadań konfederatów należało także zachęcanie polskich dowódców do odwrócenia się od Stanisława Augusta. „Apele popierali groźbami i obietnicami awansów, zaszczytów i innych dobrodziejstw, w zamian za niestawianie oporu ich sojusznikom, Rosjanom” – pisał Derdej.
18 maja 1792 r. 98 tys. wojsko rosyjskie przekroczyło granice Rzeczpospolitej. Od południowego wschodu Polskę zaatakował korpus dowodzony przez gen. Michaiła Kachowskiego, od północnego wschodu siły pod komendą gen. Michaiła Krieczetnikowa. Pod względem liczebności, uzbrojenia, a także doświadczenia bitewnego, wojsko polskie w obronie Konstytucji 3 Maja znacznie ustępowało armii rosyjskiej - liczyło ok. 60 tys. (z czego niemal połowę stanowiła armia rezerwowa). Naczelne dowództwo nad wojskiem sprawował Stanisław August; frontem ukraińskim dowodził ks. Józef Poniatowski, a wojskami na Litwie ks. Ludwik Wirtemberski (po odkryciu jego zdrady zastąpił go gen. Józef Judycki).
Sytuację Polaków pogarszał fakt, iż dowództwo uzyskiwało sprzeczne informacje o zamiarach wroga. Polski poseł w Petersburgu Antoni Deboli pisał, że społeczeństwo rosyjskie było nieprzychylne wojennym planom carycy, a polskich konfederatów witano w Rosji bez entuzjazmu. „Nikomu publiczność nie dawała obficiej imienia zdrajców, jak tym ichmościom, pospólstwo nawet na rynku o nich rozmawia i nazywa ich zdrajcami” – donosił. Z kolei w dniu, w którym Rosjanie przekroczyli granice Rzeczypospolitej, ambasador rosyjski Jakow Bułhakow wręczył polskim władzom notę obwieszczającą interwencję, którą określono mianem „przyjacielskiej, sąsiedzkiej pomocy” prowadzącej do obrony wolności i przywrócenia legalnej władzy w Polsce.
Wobec nie udzielenia militarnej pomocy przez Prusy, celem wojsk polskich było możliwie jak najdłuższe opóźnianie pochodu armii rosyjskiej w kierunku Warszawy. Do większych bitew doszło w czerwcu pod Mirem i pod Zieleńcami (na pamiątkę zwycięstwa król ustanowił Order Virtuti Militari). W lipcu Polacy stoczyli z ponad czterokrotnie większymi siłami rosyjskimi ciężki, nierozstrzygnięty bój pod Dubienką. W walkach wsławił się bohater amerykańskiej wojny o niepodległość Tadeusz Kościuszko.
Od 19 czerwca, na mocy decyzji Straży Praw, Stanisław August prowadził negocjacje w sprawie przerwania działań zbrojnych z Rosją za pośrednictwem Bułhakowa, który – pomimo wojny – nie opuścił polskiej stolicy. Król „zdecydowany był szukać kompromisu z Katarzyną II, łudząc się, że osiągnie się go sprawą następstwa tronu polskiego dla jej wnuka, Konstantego” – wyjaśniał Jerzy Michalski („Stanisław August Poniatowski”).
W sytuacji wojskowej przewagi Rosjan, ponaglany przez carycę, Stanisław August uznał dalszy opór za bezcelowy. 23 lipca przedstawił rosyjskie ultimatum na naradzie Straży Praw (rządu) zwołanej na Zamku Królewskim. Za jego przyjęciem opowiedziało się siedem osób. Był wśród nich podkanclerzy koronny Hugon Kołłątaj, który ponaglał króla: „Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo krew Polaków go oblewa”. Pięciu uczestników zebrania, w tym m.in. marszałek sejmu Stanisław Małachowski i Kazimierz Nestor Sapieha głosowało za kontynuowaniem wojny.
Po uzyskaniu zapewnienia o zachowaniu przez Rosję integralności terytorialnej Rzeczpospolitej, mając nadzieję na uratowanie choć części reform Sejmu Czteroletniego, król zadecydował o zakończeniu działań zbrojnych, zgłaszając akces do konfederacji.
W wyrazie sprzeciwu wobec jego decyzji wielu polskich dowódców, w tym ks. Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko podało się do dymisji. Kraj opuściło spore grono przedstawicieli polskich elit, m.in. marszałek sejmu Stanisław Małachowski oraz marszałek wielki litewski Ignacy Potocki.
„Po akcesie króla do konfederacji targowickiej przystępowały do niej województwa i ziemie w Polsce centralnej, przeważnie powołując się na jego przykład, wiążąc się przy jego +dostojeństwie+ i nie zamieszczając w aktach potępień sejmu i Konstytucji 3 maja” – pisała Zienkowska.
Epilogiem wojny polsko-rosyjskiej 1792 r. i rządów Targowicy był II rozbiór Polski, którego dokonały w styczniu 1793 r. Rosja i Prusy.
Dla zwolenników Konstytucji 3 Maja konfederacja targowicka stała się symbolem zdrady narodowej. Podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r. wielu jej przywódców, m.in. hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego, skazano na śmierć i infamię oraz publicznie wieszano na szubienicach. Na tych, których nie udało się schwytać, m.in. na Stanisławie Potockim, Sewerynie Rzewuskim i Franciszku Branickim, wykonano wyrok „na wizerunku” (in effigie).
Skrajne opinie budzi postawa króla Stanisława Augusta, któremu z jednej strony zarzuca się brak zdecydowania w działaniu (mimo iż jeszcze w maju 1792 r. przekonywał, że był gotów osobiście stanąć do walki w obronie Polski) i zbytnią uległość wobec Rosji, z drugiej zaś podkreśla się bezsens sytuacji, w jakiej monarcha znalazł się po ogłoszeniu konfederacji i wybuchu wojny z Rosją. „(...) czy ustąpię, czy się oprę, zarówno ściągnę na siebie naganę. W pierwszym przypadku będą mi wyrzucali moją słabość, w drugim złożą na karb mego zuchwalstwa wzrost nieszczęścia, jakie stąd wyniknie” – przekonywał po wybuchu wojny z Rosją polski monarcha.
Słowo „Targowica” jest po dziś dzień synonimem zamierzonego działania na szkodę ojczyzny.
Waldemar Kowalski (PAP)