W wydarzeniu wzięło udział ok. 200 przedstawicieli różnych środowisk kulturalnych z całego województwa.
„Znakiem czasu musi być rosnąca uwaga poświęcana obywatelskim inicjatywom. Finansowanie kultury pozainstytucjonalnej przynosi trudne do przecenienia korzyści społeczne i nierzadko artystyczne, dlatego zasada pomocniczości powinna być stosowana wszędzie, gdzie warunki na to pozwalają” – głosi fragment deklaracji, przyjętej przez uczestników spotkania.
W dokumencie podkreślono, że to w „ogromnym stopniu dzięki działającym poza głównym nurtem twórcom i animatorom Pomorze było zauważane nie tylko w kraju”. „W walce o jakość sztuki najmniej szans ma off, dlatego musimy go mocniej wesprzeć” - zaapelowano.
Deklaracja Kongresu Kultury Pomorskiej powstała na podstawie rekomendacji z 17 obrad stolikowych poświęconych różnym aspektom pomorskiej kultury. Dyskusje te odbyły się między 20 marca a 11 kwietnia m.in. w Bytowie, Rumi, Kwidzynie. Uczestniczyło w nich ogółem ok. 500 twórców i animatorów kultury, przedsiębiorców, urzędników i odbiorców kultury.
„Potrzeba tworzenia lepszych warunków do funkcjonowania kultury offowej oraz popieranie inicjatyw obywatelskich w kulturze były jednym z głównych tematów podczas tych stolikowych obrad” – powiedział PAP pomysłodawca Kongresu Kultury Pomorskiej, Piotr Wyszomirski z Fundacji Pomysłodalnia.
Jego zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie Pomorskiego Domu Offu (nazwa robocza – PAP) jako stale dotowanego centrum, w którym mogliby tworzyć przedstawiciele różnych dziedzin sztuki.
W deklaracji kongresu zwrócono też uwagę na edukację kulturalną.
„Stworzenie programu edukacji, który scali to, co wspólne i da miejsce temu, co lokalne i zmienne, jest chyba najważniejszym i powszechnym postulatem. Z dyskusją nad programem i kanonem nie powinniśmy zwlekać, mechanizm do stworzenia i wdrożenia pomorskiego programu edukacji do kultury powinien powstać możliwie szybko, jeśli nie chcemy stracić kontaktu pokoleniowego” – napisano.
W liście do uczestników kongresu marszałek pomorski Mieczysław Struk ocenił, że kulturze w Polsce „zagraża z jednej strony postępująca ideologizacja, wypieranie dotychczasowych autorytetów, zamach na wolne media”. „Wreszcie skłonność do cenzurowania zjawisk kulturalnych pod kątem zgodności z obowiązującą wykładnią historii i moralności” – zaznaczył.
„Na Pomorzu możemy czuć się w miarę bezpiecznie. Instytucjonalna strefa kultury pozostająca pod opieką samorządów cieszy się ustawową niezależnością i swobodą działania. Byliśmy co prawda świadkami smutnego spektaklu odbijania Muzeum II Wojny Światowej, ale wiele instytucji i środowisk działa tu bez przeszkód odnosząc, napawające nas dumą, sukcesy” – podkreślił marszałek pomorski.
Dyrektor Departamentu Kultury Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego Władysław Zawistowski przyznał w rozmowie z PAP, że twórcy działający poza instytucjonalnym obiegiem kulturalnym są w trudnej sytuacji.
„Bierze się to - po pierwsze - z dość trudnej sytuacji finansowej samorządów. Tych pieniędzy, które mogą nam zostać na tę całą umowną resztę jest coraz mniej. Zmieniły się też kryteria finansowania imprez przez ministerstwo kultury: co innego dziś jest preferowane. Wiele nurtów i zjawisk artystycznych, które do tej pory mogły liczyć na konkretne wsparcie, obecnie nie ma takiej możliwości” – wyjaśnił.
W jego ocenie, „z miesiąca na miesiąca zaczyna być kwestionowana przez rządzących zasada subsydiarności i pomocniczości”. „Dostajemy coraz więcej zadań, a coraz mniej pieniędzy” – dodał.
„Mam jednak poczucie, że przy tych wszystkich trudnościach, kultura pomorska zwłaszcza koncentrująca się w Trójmieście, ma się całkiem nieźle. Przykładem tego jest chociażby coraz ciekawsza i bogatsza z roku na rok oferta letnia” – podkreślił Zawistowski.