Na scenie Teatru Studio scenariusz autorstwa Grzegorzewskiego odczytają Stanisław Brudny, Agata Góral, Tomasz Nosiński, Monika Obara, Bartosz Porczyk, Natalia Rybicka, Katarzyna Warnke, Robert Wasiewicz, Krzysztof Zarzecki i Ewelina Żak. Opiekę reżyserską nad wydarzeniem sprawować będzie Michał Borczuch.
"Teatr Grzegorzewskiego dzielił publiczność na entuzjastów i tych, którzy zarzucali mu niekomunikatywność i hermetyczność. Sam reżyser mawiał, że o odbiorze jego spektakli decyduje po prostu pewien typ wrażliwości. +Powolne ciemnienie malowideł+ jest uznawane za kwintesencję jego stylu z lat 70. i 80. Jako artysta pozwalał sobie wówczas na najwięcej" - powiedział PAP Mateusz Żurawski z Pracowni im. Jerzego Grzegorzewskiego i Archiwum Artystycznego Teatru, koordynator projektu.
Jak podkreślił, Grzegorzewski mawiał, że jego ideałem jest "spektakl, który miałby intensywność, jaka zdarza się w dobrym wierszu". "Zależało mu na skondensowaniu emocji i znaczeń. Nie dbał o psychologiczne prawdopodobieństwo, nie prowadził aktora, natomiast wymagał od niego, żeby wychodził na scenę w stanie wewnętrznego rozwibrowania, od razu na wysokim C. To było dla wielu trudne. Niektórzy rozumieli się z nim bez słów, inni nie pojmowali, o co mu chodzi, ale mieli do reżysera tak duży szacunek i zaufanie, że bez dyskusji zgadzali się na nawet najdziwniejsze zadania aktorskie. Byli i tacy, którzy nie potrafili - albo nie chcieli - wejść do tego świata. I wtedy ich współpraca kończyła się po kilku spektaklach" - zauważył.
Scenariusz "Powolnego ciemnienia malowideł", napisany w 1985 r., to opowieść o upadku współczesnego Everymana, osnuta na motywach powieści "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego i "Ulissesa" Jamesa Joyce'a. Spektakl, jaki został na jego podstawie zrealizowany, grany był przez osiem sezonów i oceniany jest jako jedno z największych osiągnięć artystycznych reżysera. Przedstawienie zostało także zarejestrowane i zmontowane, z myślą o późniejszej emisji telewizyjnej, do której ostatecznie jednak nie doszło.
"+Powolne ciemnienie malowideł+ jest mocno osadzone w powieści Lowry'ego, ale w bardzo nieoczywisty sposób. Grzegorzewski, zupełnie nie idąc za literą tekstu, pozostał jednak wierny jej sensom i dusznej atmosferze. Przedstawił całą historię z perspektywy ostatniego rozdziału, tragicznej w skutkach pijackiej awantury z meksykańskimi faszystami, akcja spektaklu to w gruncie rzeczy ostatni rozbłysk świadomości Konsula" - powiedział Żurawski.
"W jakimś sensie scenariusz został skonstruowany podobnie do +Finneganów Tren+ - pierwsza scena jest przedłużeniem ostatniej. Konsul umiera na samym początku, ale śmiertelny strzał padnie dopiero w finale. Lowry pisał w liście do swojego wydawcy Jonathana Cape'a, że jego powieść to rodzaj niebezpiecznej pułapki - jak fatalne diabelskie koło, który jest jednym z jej centralnych symboli. Jego znakiem w spektaklu jest...tramwajowy pantograf. Podobnie jak Lowry, Grzegorzewski zbudował swoją sztukę z cytatów. Dla +Pod wulkanem+ głównym punktem odniesienia był Dante i +Boska komedia+, dla +Powolnego ciemnienia malowideł+ - +Ulisses+ Jamesa Joyce'a" - ocenił.
Akcja utworu Lowry'ego, opublikowanego w 1947 r., rozgrywa się w ciągu jednego dnia w Meksyku, gdzie były brytyjski dyplomata spędza dni na upijaniu się. Jego upadku nie jest w stanie powstrzymać żona, ani brat. W inscenizacji Grzegorzewskiego, wystawionej na scenie Teatru Studio, w rolę konsula wcielił się Marek Walczewski.