Bohaterowie sztuki to ludzie, którzy targani marzeniami nie są w stanie nic zrobić - powiedział PAP Wojciech Faruga o reżyserowanej przez siebie „Mewie” Antoniego Czechowa. Premiera spektaklu odbędzie się w sobotę w warszawskim Teatrze Powszechnym.

„Nasza +Mewa+ stara się uniknąć opozycji między starym a nowym teatrem. Podejmuje raczej temat postaw artystycznych. Pokazuje, w jaki sposób rewolucjoniści zmieniają się w konformistów” - powiedział podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami reżyser spektaklu Wojciech Faruga.

Czechow w swojej sztuce pokazuje grupę artystów spędzających wakacje na prowincji. W sielski świat przenoszą swoje frustracje, miłości, pracę oraz pragnienie sławy – wybitna aktorka Antonina, jej syn Konstantin – śniący o niezależności artystycznej, młodszy kochanek Trigorin, odnoszący sukcesy pisarskie, a także młoda Nina, pragnąca kariery aktorskiej, a nawet wiejski lekarz, ubogi nauczyciel czy Masza, marząca by choćby zostać muzą jakiegoś wielkiego artysty.

„W naszej interpretacji Trieplew nie ma 22 lat, bo Grzegorz Artman, grający tę postać, ma niemal dwa razy tyle. Zastanawialiśmy się więc, jaki jest ten Trieplew, który spędził 20 lat na wsi. U Czechowa przerywa studia, matka przestaje dawać mu pieniądze, wraca na wieś i zamieszkuje w domu swojego wujka. Zastanawialiśmy się, jak mógłby wyglądać ten dom, który przez 20 lat tworzył. To było inspiracją do powstania scenografii spektaklu” – dodał.

Jak podkreślił, czytana współcześnie „Mewa” staje się analizą postaw artystów. Staje się opowieścią o zgnuśniałych elitach, których idee dawno wyczerpały się, ugrzęzły w konformizmie i zadowoleniu z siebie. „Mówi o tym jak artyści, oderwani od reszty społeczeństwa, stają się zapatrzoną w siebie elitą, która ze wszystkich sił broni własnej pozycji i nie widzi nadchodzącego schyłku” – ocenił reżyser.

Zauważył także, że w przypadku „Mewy”, trzyma się bliżej oryginalnego tekstu niż miało to miejsce w przypadku innych jego teatralnych prac. „Zachowaliśmy praktycznie strukturę czechowowskiego tekstu; wycięliśmy kilka pobocznych postaci, dwie połączyliśmy – mamy 8 aktorów, oryginał jest na 12, 13 postaci. Pewne sceny zostały przepisane, ale raptem dwie. Jesteśmy bardzo blisko tekstu” – zapewnił.

„Bierzemy na warsztat sztukę Czechowa, która opowiada o artystach – trudno by nam było nie mówić o tym, co się dzieje współcześnie. W trakcie prób ta rzeczywistość nas wręcz osaczała. Kontekst współczesny jest silny. Nie jest to Czechow w pastelach i z samowarem, ale staramy się przede wszystkim dotknąć kondycji bohaterów. Ludzi, którzy targani marzeniami nie są w stanie nic zrobić. Jesteśmy wierni stylowi czechowowskiemu, chcemy być wierni jego wglądu w kondycję ludzką. Ten tekst wymagał od nas szczerości i otwartości w przyznawaniu się do własnych słabości. Do tego, co w nas śmieszne, czasami nawet żenujące” – powiedział Faruga.

W spektaklu występują: Karolina Adamczyk, Aleksandra Bożek, Maria Robaszkiewicz, Julia Wyszyńska, Grzegorz Artman, Jacek Beler, Mateusz Łasowski, Oskar Stoczyński.